poniedziałek, 15 grudnia 2014

MeixWen : Księżniczka i Rycerz cz.1


Dawno, dawno temu. Za górami, za lasami. Żyła piękna Księżniczka w dużym pięknym zamku. Jej długie falowane białe włosy przypominały kolorem czysty śnieg, który właśnie spadł na ich ziemie. Zaś jej pomarańczowe oczy w kształcie migdałów były piękniejsze niż nie jeden zachód słońca. Była piękna i zgrabna. Każda kobieta zazdrościła jej piękna. Tak bardzo, że nie raz chciały ją zabić. 
Chociaż tego nie chciała, każdy mężczyzna na nią spoglądał i chciał z nią być. Składali jej różne akty miłość, lecz za każdym razem odmawiała. Swe serce już dawno temu oddała.
Swemu Rycerzowi je oddała. O bujnych zielonych włosach, które były ułożone w każda inną stronę. Co dodawało mu uroku i bordowych oczach  w które mogłaby patrzeć wieczność.
Jej ukochany Ojciec dał swej córce Rycerze w 10 urodziny. By ją chronił i strzegł przed złem tego świata. Był od niej  starszy tylko o 3 lata ale i tak zachowywał się już wtedy jak na rycerza przystało. Zawsze przy niej był.

- Księżniczko Mei. Proszę wstać. Już świta. - Księżniczka otworzyła oczy pokazując ich blask światu i spojrzała na swego rycerza.  Jakże żałowała, że to uczucie nie jest odwzajemnione, a wy jakim wielki była też błędzie. Rycerz wielkim uczuciem ją darzył, lecz nie miał zamiaru tego po sobie poznać. Jeśli mieli by być razem musieliby odejść z królestwa, a tego nie chciał. Nie chciał by księżniczka była z dala od swojego Ojca.
- Witaj, Mój Rycerzu. - Uśmiechnęła się do niego perliście, a on odwzajemnił to.
Mei wstała i ruszyła w stronę garderoby. Miała tam mnóstwo sukni ale wybrała swoją ulubioną, a była to prosta ale jakże piękna żółta suknia. Suknia ta pokazywała wszystkie jej atuty. Duży biust, szczupłą talie i długie nogi. Do tej sukni miała też czarny pasek i buty na obcasie czarne. Ubrała tą suknie tylko dlatego, że raz jej Rycerz Wen powiedział, że pięknie w niej wygląda.  Wyszła i się w niej ukazała. Wen był zachwycony.
- Chodźmy na śniadanie, Wen. - Odezwała się księżniczka wybiegając z pokoju.
- Księżniczko! Nie wolno biegać! Zrobisz sobie krzywdę! - Krzyczał idąc za nią spokojnie.
- Wen! Goń mnie! Pobaw się ze mną! - Słychać było jej perlisty śmiech. Kątem oka zobaczyła, że jej Rycerz ciągle idzie spokojnie wiec się odwróciła potykając się o skraj sukni i upadła.
- To bolało. - Mruknęła nie zadowolona, klękając.  Wen podszedł i podał pomocną rękę.
- Nie stało by się to gdyby Księżniczka mnie posłuchała. - Powiedział lekko się uśmiechając. - Na szczęście nic się Księżniczce nie stało.
Przyjęła jego pomocną rękę i wstała. Wygładziła suknie i tym razem ruszyła w ramie w ramie z Wen. Weszli do jadalni, gdzie było już mnóstwo jedzenia i był Król.  Księżniczka Mei widząc go ruszyła biegiem w jego stronę i przytuliła.
- Witaj córeczko. Wyspałaś się?
- Tak tatusiu.
- Dobrze, że jesteś. Mam ci coś ważnego do przekazania.
- Co takiego? - Księżniczka była bardzo zachwycona.
- W związku z tym, że za tydzień masz już 18 lat wychodzisz za mąż. - Ta wiadomość sprawiła, że jej piękny uśmiech zszedł z twarzy zastępując go szokiem. - Wyjdziesz za Księcia Tauron.
Książę Tauron jest nie zwykle przystojny. Każda kobieta w kraju za nim się ogląda i chce być jego żoną. Każda oprócz Mei. Nie lubiła go. Poznała go 2 lata temu i poznała jego prawdziwą naturę. Naturę kobieciarza. Oglądał się za każdą kobietą i z nią sypiał.
- Haha.. moja córeczka jest tak zachwycona tą wiadomością, że aż zabrakło jej słów. Ogłaszam, że w dniu twoich urodzin będziesz zaręczona.
I wyszedł, zostawiając Księżniczkę w osłupieniu i Rycerza w bólu. Wen wiedział, że kiedyś to nastąpi ale nie chciał, żeby wychodziła za niego. Zamknął oczy i po chwili je otworzył je. Była w nich determinacja. " Będę za wszelką cenę bronić Moją Księżniczkę. "  To była jego przysięga  względem jej i zamierza jej dotrzymać nawet za cenę życia.
Księżniczka gdy się otrząsnęła, upadła na kolana i rozpłakała się.  Rycerz podszedł do niej i chwyciła za ramiona.
- Wszystko będzie dobrze, Księżniczko. Obiecuje. - Szepnął do jej ucha, a ona się tylko do niego przytuliła i rozpłakała. Przytulił ją i czekał do póki się nie uspokoiła.
-  Nie chce za niego wychodzić. - Szepnęła, ciężko oddychają w jego pierś.
- Wiem i nie wyjdziesz za niego Księżniczko. - Spojrzała na niego z niedowierzaniem. - Jestem twoim Rycerzem i będę ciebie chronił nawet za cenę życia, a on jest dla ciebie zagrożeniem. Tylko by ciebie zranił Księżniczko Mei.
 Pogłaskał ją po policzku łagodnie, jakby była z porcelany. I coś między nimi zaiskrzyło, coś co sprawiło, że się przybliżali do siebie. Ona zapłakana z czerwonymi policzkami, a on opanowany z miłością w oczach. Byli już bardzo blisko siebie, dzieliły ich już tylko milimetry od ich pierwszego pocałunku. Nagle usłyszeli trzask i odskoczyli od siebie. Oby dwoje byli czerwoni.
- Więc... zjedzmy coś w końcu. Jestem głodna jak wilk. - Wstała i podeszła do stołu. Zaczęła jeść kanapki.
Wen był bardzo zaskoczony ale szybko się otrząsnął i podszedł do stołu. Na początku było nie zręcznie ale po chwili zaczęli rozmawiać, śmiać się.

Tydzień bardzo szybko minął. Zbyt szybko.
Księżniczka ubrała się w różową suknie z koronkami, a włosy spięła w koka. Rycerz zaś ubrał się w złoto-czarną zbroje i wziął miecz.
Goście się schodzili. Było ich mnóstwo a sala pięknie przy dekorowana. Stoły z mnóstwem jedzenia. Wszędzie też były kwiaty ale z umiarem, nie za dużo i nie za mało. Na tronie siedział Król, pięknie ubrany. Każdy czekał na Księżniczkę aż zejdzie.
Tym czasem Mei siedziała przed lustrem patrząc na siebie. Bała się, że wyjdzie za niego. Bardzo się tego bała. Usłyszała pukanie.
- Proszę. - Drzwi się otworzyły i wszedł Wen.
- Księżniczko każdy na ciebie czeka. - Odwróciła głowę.
- Wiem. Jeszcze tylko chwile.
Rycerz dobrze wiedział, że się boi Podszedł do niej i położył ręce na jej drobnych ramionach. Spojrzał na jej odbicie w lustrze.  Wyglądała pięknie.
- Księżniczko. Już ci mówiłem, że ciebie obronie. Zaufaj mi. - Powiedział po czym pocałował w głowę i ruszył w stronę wyjścia. Księżniczka jeszcze chwile siedziała ale wstała, gdy z jej oczu zniknął Rycerz. Dogoniła go i chwyciła za przedramię.
- Zostań przy mnie. - Wen się uśmiechnął, chwycił za rękę Księżniczkę i pocałował ją.
- Zostanę póki me serce bije i ty tego pragniesz, Moja Księżniczko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz