sobota, 13 grudnia 2014

Rozdział 10

Angela

Gdyby wiedziała jaką mam przeszłość nie nazwała by mnie Aniołem lecz Diabłem. Moja przeszłość jest przesiąknięta Ciemnością. Nawet w tej chwili jestem zła. Oszukuje ich wszystkich dookoła. Każdy myśli, że jestem tym kim jestem ale jakże oni się mylą. Jestem inna, dużo inna.
- Pani Angela? - Spojrzałam na Nana. - Zaśpiewa coś Pani dla nas?
Oczy jej się świeciły, a reszta dzieciaków zrobiła błagające miny. Chciały mnie wykorzystać. Chciałam im odmówić ale nie było to takie łatwe. Westchnęłam.
- Przegrałam. - Ja się załamałam a dzieci się ucieszyły. - Znam tylko jedna piosenkę. Tę piosenkę śpiewała moja mama.
I zaczęłam śpiewać.

Kwitnący dziki kwiecie
Ach, proszę cię, powiedz mi
Dlaczego ludzie walczą
I krzywdzą się nawzajem?

Dostojnie kwitnący kwiecie
Co takiego widzisz ze swojej łąki
Dlaczego ludzie nie mogą
Sobie wybaczyć?

Spadł deszcz i lato maluje się
W niebieskich barwach
Czemu akurat ono?
Tak drżałeś,
Gdy stałeś przede mną
Nie mówiąc ani słowa

Kiedy twoja przyjaciółka już zwiędnie
O czym będziesz myślał?
Skoro twoje liście nie mogą mówić
Jak zamierzasz wyznać jej swoją miłość?

Tajemnica lata niesiona przez wiatr
Dwójka naszła na siebie
Moja piosenka
Jest dowodem na to,
Że żyjecie dla tych,
Którzy nie mają imion.

Śpiewałam ją dosyć długo. Każdy był zachwycony i siedział cicho do póki nie zamilkłam.
- Angela potrafi śpiewać ! Jak pięknie ! - Zachwyciła się Marta. Uśmiechnęłam się lekko i spojrzałam na tamte dzieciaki. Nie które zasnęły a inne były tym zachwycone i w końcu się uśmiechnęły.  Spojrzałam na Toshiko.
- Znajdźmy jaką wioskę i zostawimy je w sierocińcu. Nie możemy ich ze sobą wziąć.
- Masz racje. - Patrzyłam jeszcze chwile na niego i się odwróciłam.
 Przez resztę drogi się nie odzywałam. Patrzałam na otaczające nas piękno. Szkoda, że nie długo zostanie to zniszczone. Zniszczy to wszystko Ciemność i nie ma odwrotu. Najgorsze jest to, że nie chciałam tego. Nie chciałam, żeby im stała się jakakolwiek krzywda. Nie podobało mi się to, że darzyłam ich wszystkich takim uczuciem, a tak słabo się znamy.
Doszliśmy do większej wioski. Nazywała się Płomienna Ziemia ich boginią była Bogini Ognia.
Właśnie każda z większych wiosek posiada Boginie, która czuwa nad mieszkańcami i opiekuje się. Boginie też opiekują się mniejszymi wioskami ale robią to wtedy kiedy mają kłopoty. Każda wioska nosi nazwę od natury Bogini. Na przykład Podwodna Ziemia, tą wioską opiekuje się Bogini Morza.
Na środku każdej z wioski jest posąg Bogini na jej cześć. Bogini Ognia ma ogniste do połowy pleców włosy i płomienny kolor oczu. Ubrana w zbroje. Miała napierśnik, który zasłaniał tylko duże piersi. Rękawice metalowe do łokci i można powiedzieć, że spódniczkę miała z metalu i buty z metalu do kolan. Zbroja była w kolorze ognia, jakby była z żywego ognia zrobiona. Była piękna, jak każda z Bogini.
Każdy zachwycił się jej pięknem.
Kiedy oni się tak ją zachwycali ja ruszyłam w stronę sierocińca. Ruszyli za mną. Weszłam do środka i zobaczyłam starsza Panią przy recepcji.
- Chciałabym porozmawiać z Dyrektorką - Spojrzała na mnie i kiwnęła głową. Zaprowadziła mnie na drugie piętro gdzie się znajdowała. - Dziękuje.
Zapukałam i weszłam gdy usłyszałam "Proszę".
- Dobry. Uratowałam 10 dzieci z palącej się wioski i pytanie czy mogą tu zostać? - Omiotła mnie wzrokiem.
- Mogą a gdzie są? - Wstała podchodząc.
- Przy posągu Bogini. Zaprowadzę Panią. - Ruszyłam a ona za mną.
Każdy nas zauważył.
- To one. - Wskazałam na nie ręka. Wystąpiły wszystkie.
- Rozumiem. Chodźmy. - Powiedziała i się odwróciła. Wszystkie poszły za nią oprócz Nana. Dyrektorka spojrzała na nią. - Chodź, znajdziemy ci nowy dom.
- Nie idę! Zostaje z Angelą! - Po czym podbiegła do mnie i przytuliła mocno. Była w osłupieniu.
- Nie możesz Nana ze mną zostać. To zbyt niebezpieczne.
- Nie! Mylisz się! Zostanę z tobą! Uratowałaś mnie! Nie chce zostać rozdzielona z tobą! - Rozpłakała się. Nie wiedziałam co mam zrobić. Chciała ze mną zostać. Westchnęłam przeciągle. Będę żałować tej decyzji ale nie mam wyboru.
- Zgoda. Zostaniesz ze mną. - Spojrzała na mnie z niedowierzaniem.
- Serio?
- Serio. -I sama ją przytuliłam. Dyrektorka uśmiechnęła się lekko i poszła z resztą dzieci do sierocińca. - To..
- To wracamy do naszej wioski. - Zarządził Toshiko.
- A ja wracam do swojej. - Wezwałam Subsidio i wsiadła na nią z Nana.
- O czym ty mówisz? - Zapytała Mei.
- Już mówiłam. Ja idę w inna stronę niż wy. Idziemy Subsidio. - Ruszył ale poczułam mocny uścisk na przed ramieniu. Spojrzałam to był Toshiko. - Co ty wyprawiasz?
- Idziesz z nami. - Prychnęłam.
- Nie jesteś moim ojcem by mi rozkazywać.
- To prawda ale my wszyscy chcemy żebyś została z nami. - Spuścił głowę. Rozejrzałam się. Każdy kiwał głową na tak.
- Ale..
- Nie ma żadnego ale. Zostajesz z nami. - Odezwał się Natsu i uśmiechnął szczerze do mnie.
- Zgoda ale chwilowo. - Odwróciłam głowę.
- Może być. - Tym razem usłyszałam Lin.
Ruszyliśmy do ich wioski. Wioską opiekowała się Bogini Nocy. Długie czarne jak noc włosy do bioder i srebrne jak Księżyc oczy. Ubrana w fioletowy stanik i spódniczkę z rozcięciem od lewego biodra. Wioska nazywała się Nocna Ziemia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz