niedziela, 21 grudnia 2014

Rozdział 17

Toshiko

Angela stała tam i machała. Każdy wiwatował ale nagle pojawił się z tyłu za nią niebiesko włosy mężczyzna z tatuażem na prawym oku. Poraził ją prąd, a ta straciła przytomność. Chwycił ją i zniknął. Wszystko to trwało tylko ułamek sekundy. Nawet nie zdążyłem zareagować. Każdy stał nie wiedząc co zrobić.
- Toshiko! - Poczułem uderzenie na policzku. To była Lin, jak widać próbowała ze mną szybciej się skontaktować ale za bardzo pogrążyłem się w myślach.
- Tak..?
- Wreszcie. Trzeba znaleźć Angele.
- Właśnie. - Przytaknął Neo.
Myślałem jak można to zrobić. Nie było żadnych śladów. Szukaliśmy do póki się nie ściemniło.
- Dobra wracajmy do gildii. Tam pomyślimy co dalej.
Ruszyliśmy. Przez całą drogę się nikt nie odzywał. Trochę było to dziwne. Żadnych śladów ani nic. Miałem otworzyć drzwi gildii kiedy zobaczyłem kartkę na nich. Zerwałem ją i zacząłem czytać na głos.
- "Jeśli chcecie odzyskać Angela. Musicie znaleźć Pierścień 3 życzeń. Hariko."
Zgniotłem tą kartkę i wbiłem pięść w ścianę.
- Toshiko, uspokój się. - Powiedziała łagodnie Ai i położyła rękę na moim ramieniu. Trochę się rozluźniłem.
- Znajdziemy ten pierścień. Znajduje się w mieście Mechanus. To miasto jest otoczone różnymi pułapkami. W sumie całe miasto jest pułapką. Każdy kto tam wszedł nigdy nie wyszedł. - Usłyszałem głos Yuki. Yuki była niezwykle mądra.
- Dobra. O świcie ruszamy. Lin chodź ze mną.
Każdy poszedł w swoją stronę, a ja poszedłem do Nana z Lin. Została w domu bo nie chciała oglądać tego konkursu.
- Lin zostaniesz. - Chciała coś powiedzieć ale ją uprzedziłem. - Zostaniesz by zostać z Martą i Nana. Nie możemy ich zostawić bez opieki. Zostanie z tobą jeszcze Kiyomi, Rika, Yu Tian, Natsu,  Min i Shan.
- Czemu, aż tyle?
- Żeby mieć pewność, że nic wam się nie stanie i ktoś musi bronić wioski.
- Rozumiem.
Doszliśmy do domu Angeli. Kupiła skromny mały dom. Mówiła, że nie potrzebuje dużego i taki wystarczy. Ma 1 łazienkę duża, duża kuchnie do tego jadalnie, 2 sypialnie, duży bardzo duży salon i ogród. Zapukałem w drzwi i otworzyła mi Nana.
- Pan Toshiko?
- Nana od dziś zaopiekuje się tobą Lin. Angela musiała iść na misję.
- Dobrze.
Lin tylko kiwnęła głową i poszła do Nana a ja poszedłem resztę poinformować.
Musiałem okłamać Nana, jakbym powiedział prawdę tylko by się martwiła nie potrzebnie.
Zebraliśmy się o świcie. Wszyscy byli.
- Yuki prowadź.
- Dobrze.
Wsiedliśmy na wierzchowce i ruszyliśmy. Wędrówka zajęła nam 3 dni. Droga minęła bardzo spokojnie więc mogliśmy galopować.
-Zaraz będziemy na ich terenie. - Odezwała się nagle Yuki
- Yoshii pilnuj terenu. Jak coś zauważysz od razu powiedz.
- Możesz na mnie liczyć. - Uśmiechnęła się, a jej oczy zaświeciły się.
Konie odesłaliśmy i resztę drogi przeszliśmy na piechotę. Weszliśmy na górę i zobaczyliśmy miasto. Miasto było okrągłe i składało się z różnych części. Oddzielały się murami. Innymi słowy kiepska architektura.
- Chodźmy. - Zarządziłem i zrobiliśmy pierwszy krok. Wtedy ziemia się zapadła pod nami. Ja złapałem się jednego z korzeni. Yuki i Yoshii chwyciły mnie. Wspiąłem się i je wciągnąłem. Spojrzałem za resztą ale ich nie było. Zostali pochłonięci przez tą dziurę. Zacisnąłem mocno zęby.
- Spokojnie znajdziemy ich. - Zapewniała mnie Yuki ale ja nie byłem pewny.
Mogłem pójść chociaż pierwszy wtedy tylko mnie to spotkało. Wstałem i ruszyłem dalej. Dziewczyny poszły za mną bez słowa.
Każdy z nas milczał i byliśmy tym razem bardziej ostrożni. Trafialiśmy na różne pułapki ale były łatwe. Doszliśmy do muru i spojrzałem na Yuki.
- Więc... Nigdy nikt nie wyszedł z tego miasta więc nie wiem gdzie może być wejście. Myślę, że trzeba przeszukać cały mur albo wspiąć się.
- Ech.. przeszukajmy go najpierw. - Chciały iść w drugą stronę. - Czekajcie... chodźmy razem.
- Toshiko to co się stało to nie twoja winna, a nam nic się nie stanie więc się nie martw o nas. - Powiedziałam łagodnie Yoshii i ruszyły razem.
Dawno nie słyszałem takiej Yoshii. Zazwyczaj była bez uczuć. Westchnąłem i ruszyłem w drugą stronę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz