poniedziałek, 22 grudnia 2014

Rozdział 18

Angela

Ocknęłam się.  Czułam się odrętwiała, bardzo sztywna. Poruszyłam rękoma i usłyszałam szelest metalu, wtedy poczułam, że mam kajdanki. Zimny metal szorował mi nadgarstki. Otworzyłam oczy i zobaczyłam przed sobą wilka, którego wygrałam, przykutego do ziemi. Dopiero teraz dotarło do mnie, że to jej piski i jęki słyszałam.
- Biedactwo.  - Odezwałam się na głos i nagle ktoś wszedł do pomieszczenia, a był nim niebiesko włosy. - Czemu mnie porwałeś?
- Muszę zdobyć Pierścień 3 życzeń. Jest dla mnie bardzo cenny i nie zwykle potrzebny. - Mówił to obojętnie ale w jego oczach dostrzegłam determinacje.
- A czemu akurat mnie?
- Postanowiłem wybrać zwyciężczynie w konkursie Miss, a byłaś nią ty. W co nie wątpiłem od początku, jesteś nie zwykle piękna.
- Hm...dziękuje. - Zarumieniłam się. Nie mówił tego, żeby mnie poderwać czy coś. On tylko stwierdził fakt i tyle. - Jak masz na imię? Ty moje znasz.
- Heh słuszna uwaga. Nazywam się Hariko.
- Po co jest ci potrzebny pierścień ?
- To długa historia.
- Mamy czas.
- Racja.....

Yoshii

Jako tropiciel mam nie zwykły węch, słuch i wzrok. Dzięki temu mogę z odległości 3 km stwierdzić czy ktoś nas śledzi.
Yuki szła obok mnie.  Mur się ciągną bez końca i ciągle nic nie znaleźliśmy. Nagle poczułam wilka.
- Stój.
Pojawił się przed nami duży czarno-szary wilk, którego otaczały błyskawice. Na szyi miał czerwony naszyjnik, który się świecił i miał niebieskie oczy. Warczał na nas.
- Yuki cofnij się. - Zrobiła to ale z ściany pojawiał się jakby mechaniczna ręka i wciągała ją w mur. - Yuki!!!
Podbiegłam do muru i zaczęłam walić w miejsce gdzie zniknęła Yuki. Tak bardzo była w tym pogrążona, że nie zauważyłam jak ten wilk na mnie wskoczył i ugryzł w ramię.

Mei

Spadaliśmy w dół. Cały czas o coś zahaczałam i robiły się małe rany.
- Mei!!
- Wen!!
Wen odbił się od ściany i mnie chwycił za rękę. Dopiero wtedy zauważyłam, że jesteśmy w innym tunelu bardzo ciasnym. Wen mnie przytulił i osłaniał. Mnie mało co coś zadrapało ale wiedziałam, że Wen ma dużo ran.
Spadaliśmy, spadaliśmy i spadaliśmy. Ten tunel nie miał końca. Przycisnęłam się bliżej do Wen, żeby nie musiał tak dużo obrażeń dostawać. Nagle przestaliśmy spadać. Leżeliśmy na ziemi. W sumie to Wen leżał na ziemi, a ja na nim. Szybko zeszłam z niego i zobaczyłam, że ma mnóstwo małych ran ale wyglądało to fatalnie. Niby tylko małe rany ale strasznie dużo ich było. Przyłożyłam ręce nad nim i pojawiła się na nich poświata pomarańczowa. Małe ranki zaczęły się zespalać.
- Jak ? - Wykrztusił Wen.
- Cicho. Jeszcze nic nie mów. Angela mnie tego nauczyła, bo ją poprosiłam. W nocy jak każdy spał, Angela uczyła mnie Magii leczenia. Było ciężko ale przynajmniej się do czegoś przydam. Trochę to żałosne. Niby jestem wojowniczką ale jestem słaba. Nie mam jakiś nie zwykłych ataków czy innych sztuczek w zanadrzu. Umiem tylko walczyć. Krzywdzić kogoś. Nie chciałam tego ale zmuszono mnie do tego. Dzięki Angela mogłam w końcu nauczyć się czegoś więcej. Czegoś więcej niż niszczenie. W końcu mogę kogoś uratować. - Mówiąc to miałam różne uczucia od smutku, aż po radość.
Poczułam jak Wen dotknął mojego policzka i patrzył mi głęboko w oczy.
- Ty mnie zawsze ratowałaś. - Nie wiedziałam co powiedzieć. Tylko patrzyłam na niego. Wyleczyłam go w końcu. Był cały i zdrowy. Oparł się na łokciu, cały czas trzymając mój policzek i przysunął się do mnie. Stykaliśmy się nosami, czułam jego oddech mieszający się z moim. Sama się do niego przysunęłam i pocałował mnie. Pocałunek był długi ale delikatny. Zakochałam się w nim 2 lata temu i już dawno marzyłam o tym i w końcu się to marzenie spełniło. Oderwaliśmy się od siebie. - Musimy już iść i znaleźć resztę.
- Tak. masz rację. -  Zielonowłosy wstał i podał mi rękę. Przyjęłam jego pomoc i ciągle trzymając się za ręce ruszyliśmy wzdłuż korytarza. Był tylko jedna droga więc tam ruszyliśmy. Było ciemno i ślisko, a z ścian wystawały kolce. Bardzo ostre kolce. Instynktownie przysunęłam się bliżej Wen, a on mnie objął.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz