wtorek, 23 grudnia 2014

Rozdział 20

Yoshii

Biegliśmy w stronę Toshiko. Myślałam, że jest blisko ale jednak był daleko. Dalej niż myślałam. Biegnąc tak, mechaniczne ręce wychodziły ze ściany. Chciały nas schwytać ale wilk robił sprawne uniki. W końcu zobaczyłam Toshiko. Schwytała go ręka, miała go wciągnąć. Wyciągnęłam miecz przed siebie.
- Woda : Wodne cięcie!! - Zrobiłam zamach miecze i cięcie z wody ruszyło w stronę ręki. W tym samym momencie wilk zawył i wytworzył błyskawice, która połączyła się z moim atakiem.
Atak był bardzo silny. Najpierw woda przecięła mechaniczną rękę, a potem piorun się pojawił i spalił ją.
- Toshiko! - Podbiegliśmy. Brązowooki wyciągnął rękę, a ja ją chwyciłam i wsiadł z tyłu za mną na grzbiet wilka.
- Gdzie Yuki? - Zapytał zdenerwowany.
- Schwytała ją mechaniczna ręka. - Chciał coś powiedzieć ale nie pozwoliłam mu. - Zaatakował nas ten wilk ale nie był sobą. Był kontrolowany.
- Rozumiem. Musimy się jakoś dostać do środka.
Rozglądaliśmy się ale ciągle nic nie mogliśmy znaleźć, a jeszcze te mechaniczne ręce nam przeszkadzały. Ręce? Przyjrzałam się uważniej tym ręką. Wychodziły z ściany, a w nich była dużo przejścia. Jakby chyba tunel ale nie widziałam dokładnie.
- Toshiko mam pomysł. Trochę głupi i bardzo niebezpieczny.
- Jaki?
- Jak jedna z rąk się wyłoni wskoczymy do środka. Tam gdzie jest tak luka. Może jest tam tunel czy coś. - Nic nie odpowiadał. Myślał, rozważał wszystko za i przeciw.
- Ech... W sumie nie mamy nic do stracenia. Spróbujmy.
Nic nie powiedziałam. Zaczęłam się kierować w stronę muru i wyszła ręka. Wilk wskoczył do wnęki. Było ciemno i ciasno ale wilk sprawnie przechodził dalej. Trochę się ciągną ten tunel. Zeszliśmy z wilka, żeby mógł przechodzić.
- Robi się już ciasno. - Powiedział to co myślałam Toshiko. Spojrzałam na wilka był on bardzo duży i już ledwo przechodził. Chciałam już się odezwać do Toshiko kiedy wilk się zaświecił i zmienił, a konkretniej zmienił rozmiar. Teraz był bardzo mały. Był wielkość wiewiórki. Wilk przybiegł i wdrapał mi się na ramie.
- Pożyteczna sztuczka. - Zauważyłam.
- Heh.. Ten wilk potrafi więcej niż my. - Brązowooki był bardziej zawiedziony na sobie niż zachwycony tym co potrafi wilk.
- No już, już. Chodźmy daaa.....!!!! - Wpadłam w jakiś przepaść, której nie zauważyłam i spadałam w dół. Spadając zahaczałam cały czas o coś. Sprawiało to, że powstawały małe rany na moi ciele i rozszarpały mi ciuchy. Myślałam, że spadam w nieskończoność, a trwało to zaledwie kilka sekund. Spadłam na ziemie.
- Myślałam, że będzie to bardziej bolało. - Mruknęłam.
- Szkoda, że my nie możemy tego samego powiedzieć. - Usłyszałam głoś Mei.
Szybko zeszłam i zobaczyłam, że spadłam na Mei i Wen. Po chwili spadł na nich Toshiko.
- Uch.. - Tym razem wściekły Wen zepchnął Toshiko z siebie i białowłosej. - Nie macie na kogo spadać tylko na nas?! Znajdzie inne materace.
Mei zaśmiała się z tego, a ja dołączyłam do niej.
- Tak, tak. Chodźmy już dalej. - Zielonowłosy ciągle był zły ale mniej.
- Słuszna uwaga. - Odezwał się Toshiko wstają z ziemi. - Mogłeś być odrobinę delikatniejszy.
- Ty mogłeś delikatniej spadać na nas. - Warknął Wen.
I zaczęła się między nimi kłótnia.
- Banda dzieciaków. - Zaczęłam.
- Racja ale nic na to nie poradzimy. Tacy już są mężczyźni. - Zaśmiała się cicho Mei i ruszyła wzdłuż korytarza.
- Haha... racja. - I poszłam za nią. Przez całą drogę żartowałyśmy z Toshiko i Wen, a chłopaki nawet tego nie zauważyli.
Tunel był długi i wystawały kolce. Nie miał żadnych pobocznych korytarzy czy czegoś tylko jedne, cały czas prostu tunel. Wilk leżał na moim ramieniu i spał.
Nie wiem jak długo szliśmy ale na pewno bardzo długo. Nogi zaczynały mnie boleć, zmęczona byłam i głodna. Westchnęłam przeciągle.
- Głodna jestem.... - Jęknęłam.
- Ja też. - Przyznała Mei chwytając się za brzuch.
- I ja. - Przyłączył się Wen.
- Następnym razem weźmiemy jakiś prowiant. - Odezwał się Toshiko.
Naet on nie miał jedzenia. Słychać było tylko odgłos burczenia brzuchów. W końcu coś się zmieniło w tunelu. Pojawiły się jeszcze 3 tunele i z każdego słychać było jakieś krzyki.
- Hm... Najlepiej będzie się rozdzielić. - Załamała się Mei.
- A no.. idę na lewo. - I ruszył Toshiko bez konsultacji z nami.
- To ja idę do tego drugiego. - Pobiegła Mei. Widać było, że jest smutna i nie chciała iść sama. Wen bez słowa ruszył do trzeciego.
- Więc mi został ten czwarty. - Akurat stamtąd dochodziły najstraszniejsze odgłosy. - Ja to mam szczęście.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz