sobota, 27 grudnia 2014

Rozdział 23

Angela

Biegłą wzdłuż tunelu. Czułam jak otacza mnie ciemność z każdej strony i wyczuwałam kolce wystające ze ścian, ostre i długie. Pomimo tej ciemności dobrze wszystko widziałam. Miałam wyjątkowe oczy. Oczy były moje i jednocześnie nie moje. Były moje bo z takimi się urodziłam, nie były moje bo miałam tam wstrzykiwane różne substancje przez które teraz widziałam w ciemności nawet najczarniejszej.
Obok mnie biegła wilczyca. Ciężko oddychała ale biegła dalej koło mnie. W końcu dobiegliśmy do końca korytarza i zobaczyłam Mei. Stała przyparta do ściany przez dziwne stworzenie. Te same, które napotkała Yoshii. Przywołałam kose Boiling Gory i zamachnęłam nią tworząc ogniste cięcie, które przepołowiło i spaliło stworzenie. Mei upadła na kolana biorąc głęboki oddech. Uśmiechnęłam się do niej lekko kiedy spojrzała na mnie, a wilk do niej podbiegł przytulając łeb do jej boku. Nagle sufit zaczął się trząść i kruszyć. Spojrzałam tam gdzie była Mei i zobaczyłam na ścianie bardzo grube pęknięcie. Pęknięcie z powodowałam swoim atakiem, które się rozciągało wszędzie.
- Mei!!! - Krzyknęłam i podbiegłam w jej stronę bardzo szybko. Duży kawałek z sufity właśnie spadał z sufitu. W ostatniej chwili pojawiłam się obok i wystawiając ręce do przodu zatrzymałam ten kawałek. Był strasznie ciężki, czułam jak uginają mi się kolana ale nie podawałam się.  Wstałam i spojrzałam na białowłosą kątem oka. - Uciekaj.
Tylko to zdołałam powiedzieć i kopnąć ją w bok, gdzie poleciała na ścianę, a duży kawał ściany mnie przygniótł.
- NIEEE!!! - Jeszcze to zdołałam usłyszeć nim podłoga zapadła się pode mną i spadałam w dół otchłani.

Mei

Nie wiedziałam co mam zrobić. Siedziałam podpierając się rękoma o podłogę. Angele przygniótł spory kawałek ściany. Poczułam jak coś dotyka mnie mokrego w policzek. Spojrzałam i zobaczyłam tą wilczyce, która przytykała swój nos do mnie.  Odruchowo pogłaskałam ją po łbie. Pomarańczowa wilczyca wstała i pchnęła mnie w stronę wyjścia z tunelu.
- Nie. Ja nie mogę. Muszę uratować Angele. - Próbowałam wytłumaczyć wilczycy ale mnie nie słuchała, ciągle mnie pchała, aż w końcu weszła pomiędzy moje nogi sprawiając tym samym , że usiadłam na niej i ruszyła biegiem. Nie chciałam zostawić Angeli ale co ja mogłam zrobić. Zginąć razem z nią? Nie, na pewno by tego nie chciała. Chciałaby, żebym żyła.
Chwyciłam mocniej sierść wilczycy, a ta ruszyła szybciej. Biegła tak szybko jak się da ale ciągle spadały jakieś kawałki z sufitu. Znaleźliśmy się na rozwidleniu w którym się rozstaliśmy. Wszystkie były już zasypane oprócz jednego. Skierowała się tam wilczyca. Jeśli dobrze pamiętam tam właśnie poszedł  Toshiko. Biegliśmy ale wilczyca się potknęła i poleciałam do przodu robiąc kilka fikołków i upadłam na ziemi. Poczułam ból na prawym biodrze. Był przeszywający. Dotknęłam i poczułam, że coś tam mam więc wyciągnęłam i zaczęła się lać krew, leciało jej bardzo dużo, za dużo. Spróbowałam się wyleczyć tak jak nauczyła mnie tego Angela ale w krótkim czasami udało mi się opanować tylko podstawę. Co mi wystarczyło by zatamować krwawienie. Powoli próbowałam wstać i podeszłam do piszczącej wilczycy. Słabo ją widziałam, z resztą jak wszystko dookoła ale słyszałam ją. Znalazłam ja i dotknęłam jej sierści. Dotykałam wszędzie aż doszła do prawej przedniej łapy, tam zawyła. Jak ją tak dotykałam udało mi się wywnioskować, że ma złamaną łapę. Zacisnęłam usta w wąską linie. Nie byłam na takim poziomie by ją wyleczyć.
- No tak. Jak mogłam zapomnieć. - Zapomniałam o bardzo istotnej rzeczy mogę zawrzeć z nią pakt. Pakt ten dotyczył tego, że nadaje imię wilkowi i jest ze mną do końca życia, a w zamian ja się nim opiekuje. Dzięki temu mogłam ją wysłać do innego wymiaru. - Ciii... Posłuchaj chcesz zawrzeć ze mną pakt?
Szepnęłam cicho do jej ucha, a jako odpowiedzi usłyszałam jej wycie. Uśmiechnęłam się pod nosem.
- Na mocy paktu, który ma nas połączy nadaje ci imię Lisa. Od dziś wiąże ciebie ze mną i będziesz przy moim boku do końca mych dni. - Wyrecytowałam dobrze znamy mi już tekst, a wilk zalśnił i zniknął do swojego wymiaru. Zaakceptowała to.
Wstałam i ruszyła biegiem dalej. Ciężko było pomimo tego że rana na biodrze nie krwawiła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz