wtorek, 9 grudnia 2014

Rozdział 6

Angela

Następnego dnia poznałam resztę.
Niebieskookie ciacho miał na imię Natsu. Imię pasowało idealnie do jego opalonej karnacji. Jego imię oznaczało Lato. Ciekawe czy ma jakąś dziewczynę. Za pewne tak, ale do rzeczy.
Mężczyzna , który mnie ciągną wczoraj za włosy to był Wen. Wen jest Magiem.
Fioletowo włosa kobieta, która chciała mnie zatrzymać w jaskini miała na imię Lin.
Neo jest bardzo wysoki i bardzo umięśniony. Ma krótkie srebrne włosy i zielone oczy. Jest magiem.
Yu Tian zaś jest wysokim, dobrze zbudowanym mężczyzna o krótkich fioletowych włosach i czarnych jak noc oczy. Ubrany jest w zbroje co oznacza , że jest Wojownikiem.
Yoshii była młodsza ode mnie z fioletowymi oczami i długich niebieskich włosach z talią klepsydry. Ubrana w przylegające czarne dżinsy i obcisłą na ramiączkach bluzkę biała. Na ramieniu widać było tatuaż z głową wyjącego wilka. Jest Wojowniczką, tak samo jak Mei.
Rika ma długie kruczoczarne pofalowane włosy i mocno brązowe wpadające w zieleń oczy. Talia osy, długie nogi i umiarkowanie duży biust. Ubrana w czerwono-czarną suknie ze złotymi zakończeniami. Jest Magiem.
Ai to niewysoka o szafirowych długich prostych włosach i oczach błękitu Turnbulla z pokaźnym biustem. Ubrana w lazurowo-białą za kolana suknie z rozcięciem od prawego biodra pod którym widać tatuaż przedstawiający wijącego się smoka ciągnącego się aż do połowy łydki. Jest Magiem.
Yuki ma seledynowe oczy, mahoniowe kręcone włosy do ramion ale nie miała piersi. Ubrana w suknie pistacjowo-ametystową o połowy łydek z odkrytymi plecami a na plecach tatuaż z feniksem. Jest Magiem.
Kiyomi to mała o rok starsza kobieta z atramentowymi oczami, krótkimi alabastrowymi włosami. Ubrana w suknie arbuzowo-morską do kostek, z głęboki wcięciem przy biuście. Biust miała taki sam jak mój czyli mega duży i była dumna z tego. Jest Magiem.
Pao to wysoki, mocno zbudowany szatyn o lazurowych oczach i uśmiechu, który jest wstanie oczarować każdą kobietę. Ubrany w ciemną rozpiętą do połowy koszule i luźne spodnie. Jest Wojownikiem.
Min jest średniego wzrostu o bordowych przechodzących w czerń włosach, lekko rozczochranych, oczy mieniły się złotem. Na twarzy miał bliznę po ataku Tygrysa. Ubrany w szaro-czarną bluzę i dżinsy. Jest Magiem.
Shan to wysoki o popielatych włosach i orzechowych oczach, o bladej cerze. Biała nieco zniszczona pod koszule i dżinsowe ogrodniczki. Też jest Magiem.
Na wierzchowcach szliśmy powoli w stronę skraju lasu. Było spokojnie, trochę za spokojnie.
W lesie nie licząc rozmów i śmiechów innych była cisza, żadnych zwierząt, śpiewu ptaków. Niepokoiło mnie to ale nic nie mówiłam.
-Co jest? - Zapytał Toshiko pojawiając się z prawej strony. Nie patrzył na mnie tylko przed siebie.
- Nic
- Kłamiesz
- Czemu tak uważasz? - Zapytałam obojętna.
- Kiedy jest coś nie tak, stajesz się bardziej czujna. Nikt tego nie widzi, bo nie dajesz po sobie tego poznać. Kamuflujesz się obojętnością. Ale ja to widzę, widzę to wszystko. - Westchnęłam zirytowana. Obserwuje mnie. Nienawidzę tego.
- Zauważyłeś, że nie ma zwierząt ?
- Nie. - Zaczął się rozglądać. - Rzeczywiście, nie ma.
- Zawsze jakieś były, nawet śpiew ptaków, a teraz nic. Musiało się coś stać.
- Tylko co? - Nie odpowiedziałam bo nie wiedziałam. Toshiko się zastanawiał przez resztę drogi.
Zobaczyliśmy koniec lasu. Wyszliśmy. Oni ruszyli na lewo, ja stałam w miejscu. Yoshii to zauważyła.
- Angela? - Inni też to zauważyli i spojrzeli na mnie.
- Na tym kończy się nasza wspólna przygoda. Każdy idzie w swoją stronę. Ja muszę iść w drugą stronę.
- Czekaj! Nie chcesz do nas dołączyć?! - Wrzasnęła Lin. Spojrzałam na nią.
- Nie mogę. Do zobaczenia. Na pewno się jeszcze spotkamy.
Lekko uderzając łańcuchem wilka, ruszył szybkim biegiem. Tak było najlepiej. Chroniłam ich w ten sposób. Ja mogłam tylko przynieść im śmierć.
Subsidio biegł bardzo szybko, po drodze mijałam wioski. Zniszczone wioski. Nic z nich nie zostało.
Nie wiedziałam kiedy to się stało, nawet nie znałam tych rejonów więc ignorowałam to, ale jak zaczęłam mijać już 5 wioskę, musiałam się zatrzymać. Zeszłam z Subsidio i ruszyłam a Wilk za mną.
Same ruiny. Wszystko spalone. Smród ludzkich ciał i zwierząt.
Przeszłam jeszcze kawałek i znalazłam ślady. Kierowały się w stronę z której przybyłam. Były ślady człowieka i mnóstwo innych  ale dziwnych śladów. Kojarzyłam je ale nie mogłam sobie przypomnieć.
Wyglądały niby jak u byka ale jak i wilka. Rozwarłam szerzej oczy to połączenie byka i wilka w jedno. Znałam tego stwora z legend. Widziałam zdjęcie tego śladu i stwora.
Ciało i rogi byka, głowa wilka i cały pokryty był sierścią, nogi z pazurami i kopytami jednocześnie połączone i chodził na dwóch nogach tylnich. To był mutant. Nosił nazwę rozpacz. Te stwor, wszystko niszczyły na swojej drodze i nic nie oszczędzały. Ci, którzy przeżyli cudem nie mieli nic oprócz rozpaczy. Ci co przeżyli byli kalekami, nic nie mogli robić. Byli zdani na innych.
Kierunek tych śladów mnie niepokoił.
- Subsidio. - Powiedziałam.
Pojawił się obok mnie i wsiadłam. Ruszyłam z powrotem. Miałam bardzo złe przeczucia. Mknęłam przez las.
- Wietrze i Ziemio ! Zaprowadźcie mnie do Toshiko i reszty! Błagam! - Wrzasnęłam i poczułam lekką bryzę wiatrów i zapach ziemi. Prowadziły mnie na zachód.
Za nim zaatakował mnie potwór. Odesłałam Wilka i skoczyłam na drzewo. To była Rozpacz. Rozpacz była też nie zwykle silna i szybka.
Spojrzał na mnie i natarł na drzewo. Powalił je. Spadło z wielkim hukiem. Ze skoczyłam i znalazłam się za nim.
Zamachnął łapą i chciał uderzyć mnie w bok ale zablokowałam to tarczą zrobiona była z adwentu.  Tarcza była w kształcie rąbu z kolcami. Potrafiła wytrzymać nawet największy nacisk i się nie zniszczyć, a nawet zarysować. W drugiej ręce pojawił się srebrno-niebieski miecz z 2 dziurami na ostrzu. Szybkim ruchem wbiłam mu w pierś i przekręciłam. Stworzenie zawyło i osunęło się.
Nie czekałam długo od razu wezwałam Subsidio i ruszyła dalej do nich.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz