czwartek, 1 stycznia 2015

Rozdział 25

Toshiko

Ruszyłem biegiem wzdłuż pięknego korytarza. Nie wiem jak długi jest i nie wiem ilu ma moich przyjaciół. Nic nie wiedziałem, co mnie denerwowało. Ta nie wiedza była okropna, nawet planu nie mogłem wymyślić. Zobaczyłem przed sobą drzwi i bez najmniejszego wahania otworzyłem je. Zobaczyłem duże szklane pomieszczenie, a na dnie leżała nie przytomna Angela twarzą do góry. Zrobiłem krok i nagle zaczęło to szklane pomieszczenie napełniać się wodą. Szybko się cofnąłem i zatrzymała się woda.
- W zbiorniku leży nieprzytomna kobieta. Jeśli chcesz do niej dotrzeć musisz iść po dobry kafelkach, które masz przed sobą na ziemi. Jeśli źle nadepniesz zacznie się tam woda lać, jak sam zauważyłeś. Jeśli zbiornik się napełni ona zginie. Powodzenia. - Znowu usłyszałem ten głos znikąd. Spojrzałem na podłogę i były na niej różne wzory. Wzory przedstawiały Wioski. Była nawet nasza i wioska Pao, która została zniszczona. Spojrzałem na tą na która nadepnąłem i był tam przedstawiony rysunek zwierząt, a konkretniej głowy małe. Była tam głowa wilka, konia, psa, kota i dużo innych ale tylko te rozróżniałem bo całość była nie wyraźna i była to wioska Zwierząt. Zniszczona w barbarzyński sposób. Jeśli dobrze myślałem mogę tylko na te dobre i aktualne wioski wchodzić. I tak też zrobiłem. Wioska Nocy, Morza, Ognia, Nibylandia, Ziemi, Powietrza, Morza, Błyskawic i wiele innych. Doszedłem do tego szklanego pomieszczenia i dotknąłem ręką. Było to szkło chłodne i nie wiedziałem co dalej robić.
- Jesteś bystrzejszy niż myślałem ale to dopiero początek. Teraz musisz ją uwolnić nie rozbijając szkła inaczej będzie to koniec was i innych. 
- Kurde.. - Odetchnąłem. Miałem szczęście, że się odezwał bo inaczej bym rozbił szkło. - Ale co teraz?  - Zapytałem samego siebie z nadzieją na znalezienie odpowiedzi, która i tak nie nadeszła. Rozejrzałem się i było to same szkło. Nie było zaczepów, nawisaów czy czegokolwiek innego. Westchnąłem i spojrzałem na Angele. Z jej czoła leciałą strużka krwi i była w licznych zadrapaniach i siniakach. Przetarłem prawą ręką twarz i zaczesałem włosy do tyłu.  Zamknąłem oczy i myślałem. Nie mogę zbić szyby. Szyba nie jest niczym zespolona. Co wtedy zrobić? Tylko to pytanie chodziło mi po głowie. Otworzyłem oczy i spojrzałem na kafelki ale nie wyglądały jakoś szczególnie. Dla pewności obejrzałem wszystko i nic. Kątem oka zobaczyłem jak coś się porusza. Odwróciłem się i zobaczyłem jak Angela się ocknęła i usiadła. Rozejrzała się półprzytomnym wzrokiem i zobaczyła mnie. W jej oczach widziałem pustkę, a wyraz twarzy był obojętny. Wstała opierając się o ziemie. Ziemie? I dostałem olśnienia.
- Angela?! Słyszysz mnie?! - W razie czego krzyczałem. Patrzyła na mnie i wolno kiwnęła głową na tak. - Świetnie! Użyj jakiegoś żywiołu i wykop tunel do mnie! - Ona tylko znowu kiwnęła głową i wyciągnęła rękę dotykając ziemi, a ziemia się zaczęła lekko kręcić i zapadłą się. Zrobiła się szeroka dziura mogąca pomieści chłopa. Takiego jak mnie. Dziura przechodziła pod szkłem i powstała przy moich  nogach. Chciałem tam wejść ale zobaczyłem jak Angela weszła i po chwili wynurzyła się koło mnie z ciągle obojętnym wzrokiem  i wyciągnęła w moją stronę ręce, które po chwili chwyciłem i podciągnąłem ją do góry. Przyciągnąłem do siebie i chwyciłem rekami ją za uda. Nogi splotła za moimi plecami i oparła się o mnie całym ciężarem.
- Jak się czujesz? - Zapytałem naszeptując jej do ucha i szedłem w stronę nowych drzwi, które ukazały się gdy wyszła.
- Dobrze. - Odpowiedziała cichutko. Czułem jej gorący  oddech na moim karku. Przeszedł mnie dreszcz. Dotarłem do drzwi i otworzyłem je. Znowu zobaczyłem korytarz. - Postaw mnie. - Usłyszałem ją i przez chwile myślałem nad tym i zrezygnowany postawiłem ją. Postawiłem ją i się zachwiała, szybko ją chwyciłem za ramiona.
- Może..
- Nie. Dam rade. - I wyrwała się z moich rąk idąc do przodu. Westchnąłem i ruszyłem za nią, zrównując się z nią i pilnując. - O co tu chodzi?
- Ech... sam nie wiem ale to rodzaj jakiejś gry. - I więcej się nie odzywaliśmy.

***

Po dłuższym czasie doszliśmy do kolejnych drzwi. Otworzyłem je i wszedłem pierwszy zobaczyłem na drugim końcu długiego korytarza Mei.
- Mei?! - Krzyknęła Angela ale szybko ręką się chwyciła za głowę.
- Angela?! Żyjesz!! Tak się bałam! - Krzyczała przestraszona Mei. Na głowie miała jakąś chustę, a ręce związane z tyłu. Zrobiła krok do przodu i dosłownie przed nią pojawiła się piła mechaniczna. Stanęła jak wryta, czując i słysząc coś przed sobą.
- Musisz ją przeprowadzić do siebie, tak aby nie stała się jej krzywda inaczej zginie. Chodzi głównie o zaufanie. Powodzenia. - Tym razem zauważyłem jakiś głośnik z którego wydobywał się głos.
- Toshiko! Ufam ci więc mów gdzie mam iść! - Chociaż można było wyczuć strach w jej głosie, stała prosto, zwarta i gotowa.
- Dobra! Poczekaj na moją komendę! - Spojrzałem jeszcze raz i nie wiedziałem jak mam jej to powiedzieć.
- Trzy małe słonie do przodu w szybkim tempie. - Odezwała się Angela. Spojrzałem na nią,a ona patrzyła przed siebie w dużym skupieniu.
- Trzy małe słonie do przodu w szybkim tempie! - Nie wiem czemu to powtórzyłem ale czułem, że miała racje. Biało włosa tak zrobiła i uniknęła piły. Przed nią pojawiły się 4 inne.
- Dwa kroki na lewo! - Zrobiła to co powtórzyłem po Angeli, która mówiła cicho bym ja to słyszał. - Jak powiem teraz zrobisz krok do przodu!..... Teraz! - Zrobiła i piła lekko ucięła końcówki jej włosów. - Teraz tak jak stoisz musisz się schylić! - Uklękła na kolana. - I teraz na czworaka bardzo nisko musisz się czołgać do przodu do póki nie powiem stop!!
- Dobrze!! - Krzyknęła i tak zrobiła. Czołgała się do przodu, a nad nią były 2 piły mechaniczne, które prawię ją dotykały.
- Stop!! - Krzyknąłem głośno i tak zrobiła. Odetchnąłem z ulgi. Luknąłem na czarnowłosą, która w ogóle się tym nie przejęła. Była obojętna na to czy coś jej się stanie czy nie.
- Niech wstanie i pójdzie na prawo do samej ściany. - Mówiła całkowicie obojętnie Angela. Będę musiał się zapytać o co chodzi.
- Wstań i pójdź na prawo do samej ściany. - Zrobiła to ale potknęła się i upadła.
- Przewróć się szybko na prawo ! -Wrzasnęła Anegla, a Mei to zrobiła. W ostatniej chwili unikając piły, która znikąd się wyłoniła. - Wstań!...
Mei wstała i ruszyła biegiem do przodu słuchając Angeli. Biegła przed siebie, chyliła się , odskakiwała w boki, robiła wślizg i... zatrzymała. Przed Mei, którą dzieliły od nas jakieś 2,5 m, dzieliły 3 piły . Wychodziły z góry, dołu i ze prawej strony jednocześnie i chowały.
- Kurwa..Nie wiem jak ma to przejść. - Sfrustrowana Angela zmarszczyła brwi. - 3 sekundy. Tylko tyle ma przejść. To za mało, zostanie pocięta. - Zamknęła oczy, które po chwili otworzyła. Były inne niż dotychczas. - Odsuń się. - I odepchnęła mnie na bok, a sama zrobiła 3 kroki do przodu.
- Ange...
- Tu chodzi o zaufanie. Jeśli mi ufasz Mei, wyciągnij rękę w moją stronę. - Otworzyłem szerzej oczy.
- Toż to czyste szaleństwo tylko straci rękę! - Wrzasnąłem, a czerwono oka sama wyciągnęła rękę w stronę Mei. Chciałem coś zrobić ale te piły chociaż były bardzo blisko jej ręki nie robiły krzywdy,a szybciej nie było nawet luki. - Jak..? - Westchnęła i spojrzała na mnie.
- Ja.. wam...ufam. Tylko zawsze od dziecka byłam pozbawiona jakichkolwiek uczuć, więc nie oczekuj ode mnie, że zawsze będę uśmiechnięta lub będę wyrażać emocje. W takich sytuacjach najbardziej nie potrafię ich wyrażać bo jeśli dam się ponieść mogę popełnić błąd. - Przeniosła wzrok na Mei. Jej wzrok był stanowczy z determinacją, który niczego się nie boi, nawet śmierci. - Dlatego zrobię wszystko co mogę by ich wszystkich stąd uwolnić z tego chorego labiryntu i miasta. - Białowłosa wyciągnęła rękę, a Angela ją chwyciła i zrobiła krok do przodu. Zaś jej lewa ręka zrobiła się ciemna i zatrzymała piłę, która wychodziła  z sufitu. Skrzywiła się czując ból i słychać było jak piła tnie jej bardzo twarda rękę. Prawą ręką pociągnęła Mei, a raczej podniosła jakby była piórkiem i zamachnęła nią na lewo i rzucając ją w moje ramiona. Mei nic się nie stało ale Angela przy rzucie dotknęła jedna z pił, a konkretniej ta z prawej wychodząca. Cofnęła się szybko do tyłu, a wszystkie piły się schowały. Czarnowłosa pozbyła się twardej ręki i chwyciła się powyżej łokcia. Leciało stamtąd mnóstwo krwi i zwisało trochę skóry i mięśni postrzępionych. Odwiązałem Mei ręce i z oczy ściągnąłem chustę. W jej oczach widziałem łzy ale nie spowodowane strachem o siebie czy tym co przeżyła lecz widokiem krwawiącej ręki Angeli. Spojrzała na nas i uśmiechnęła lekko.
- Brawo ukończyliście 2 zadanie. Trzeba przyznać, że jesteś niesamowita Angela. Wiele śmiałków  by nie zrobiło tego. Bało by się, że stracą rękę albo co innego  - I umilkł, czerwono oka zrobiła krok do przodu i jak nic się nie pojawiło zaczęła stąpać powoli do przodu, ruszyłem za nią, a u mego boku była Mei. Czułem się bezużyteczny, nic nie robiłem oprócz powtarzania słów Angeli.
- Nie myśl w ten sposób. To dla ciebie coś nowego. - Odwróciła głowę, a ja spojrzałem na nią. Nasz wzrok się skrzyżował. - Dlatego nie obwiniaj się o coś, ani nic innego bo to nie prawda. - Uśmiechnęła lekko.
- Angela ma rację. - Spojrzała na mnie pomarańczowo oka i uśmiechnęła szeroko. Kącik moich ust lekko sam się podniósł do góry. Angela otworzyła drzwi i znowu korytarz. Czarnowłosa zaświeciła się w słabym świetle zieleni. Dotychczas Angela się nie leczyła ale teraz wyglądała jakby nic się jej nie stało.
- Czemu szybciej tego nie zrobiłaś? - Zapytałem zirytowany. To mogła się uleczyć już dużo szybciej na początku ale nie teraz woli to zrobić.
- Nie chciałam marnować mocy. - Powiedziała jak gdyby nigdy nic, a Mei tylko zaśmiała się cicho. - Chodźmy dalej to jeszcze nie koniec przygody. - I na ustach Angeli powstał szyderczy uśmiech.

***

Następna osobą był Neo.  Siedział na krześle do którego były przyczepione kable.
- Teraz zaczniemy Quize. Zadam 5 pytań jeśli będziesz miał mniej niż 3, twój przyjaciel zginie w bolesnej śmierci. - Znikąd pojawiła się szklana klatka, która zamknęła Angele i Mei. - Dla pewności byś sam wykonał to zadanie przyczyniłem pewne środki bezpieczeństwa ale nie bój się im nic się nie stanie. Już je uwolniłeś więc zacznijmy! O to pierwsze pytanie: W jakiej wiosce urodził Neo? - Gdy zadał to pytanie pomyślałem, że polegnę. Nie wiedziałem tego - Ach... Zapomniałem dodać, że masz na każdą odpowiedź 15 sekund.
- Teraz mi to mówisz?!! - Wściekłem się jeszcze bardziej i po chwili usłyszałem jakiś sygnał. - Wybacz Neo. - Powiedziałem skruszony.
- Niestety nie udało ci się odpowiedzieć. Neo urodził się w wiosce Mgły. Pytanie drugie: Czy Neo posiada jakieś znaki szczególne? Już tłumacze. Chodzi o blizny, tatuaż i inne. 
- Posiada dwa kolczyki w prawym uchu srebrne. - I do moich uszu dotarł dźwięk.
- Brawo! Widzę, że chociaż to wiedziałeś. Trzecie pytanie: Kim jest Neo? Magiem czy Wojownikiem? - Myśl ale nie wiedziałem, on nigdy nie pokazywał kim jest. Jaki ze mnie przyjaciel? Znowu ten dźwięk. - Jest Magiem. Widzę, że twa wiedza jest ograniczona.
- Zamknij się! - Krzyknąłem zirytowany i spojrzałem na Neo, który na mnie patrzył bez strachu w oczach, nawet nie widziałem, żeby się na mnie zawiódł.
- To moja winna, że byłem taki zamknięty w sobie. - Odezwał się normalnie jak gdyby nigdy nic. Jakbym teraz nie walczył o jego życie.
- Pozwólcie, że zadam czwarte pytanie,a brzmi: Jak nazywa się na prawdę Neo? - Musze odpowiedzieć na to pytanie i następne.
- Prawdziwe imię Neo to Eijiro. - Na szczęście znałem odpowiedź.
- Dobrze, dobrze. Masz na razie dwa punkty z pięciu. I teraz chwila na którą czekaliśmy.Ostatnie pytanie!! - Ten gościu już mnie irytował, jakby nie mógł od razu zadać pytania. - Pytanie piąte: Dlaczego zmienił imię?
- Więc...zmienił je ponieważ... kurwa........ - Przetarłem ręką twarz. Dlaczego zadawał takie pytania? Ja nie zadawałem im pytań więc skąd mam to wiedzieć?! I usłyszałem dźwięk. Spojrzałem przerażony na Neo, a on się uśmiechał.
- Dziękuje ci za wszystko Toshiko. -  I prąd go poraził. Zaczął się trząść i zapaliły się jego ciuchy. Nie krzyczał, tłumił krzyk. Z oczy, nosa, uszu i ust leciała krew. Był cały czerwony prawie, że czarny już. Jego oczy zgasły i widać było tylko martwą zieleń.
- I tak o to zakończymy nasz Quzie. - Nie wiem jak to się stało ale poczułem uścisk wokół bioder. Ktoś trzymał mnie od tyłu i nie dopuszczał mnie do Neo. Chciałem mu jakoś pomóc, cokolwiek zrobić.
- Toshiko. Wystarczy. On nie żyje. - Mówiła do mnie spokojnie Angela, a Mei ze łzami w oczach podeszła do mnie i chwyciła moje policzki w swoje zgrabne dłonie.
- Toshiko nie rób czegoś, czego Neo by nie chciał. - I wystarczyło to zdanie. Uspokoiłem się. Angela rozluźniła uchwyt wokół mnie i puściła. Ominęła mnie i podeszła do Neo. Wystawiła prawą rękę do przodu i pojawił się ogień, który poleciał w stronę Neo i go spalił.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz