sobota, 3 stycznia 2015

Rozdział 26

Angela

Szliśmy dalej w ciszy. Toshiko milczał wściekły na siebie, Mei płakała cicho, a ja? Ja nic sobie z tego nie robiłam. Nie znałam go więc nie miałam powodu płakać, a śmierć innej osoby nie jest dla mnie czymś nowym. Dlatego ja szłam z przodu z obojętną mina, tak jak zawsze zresztą. Rozglądałam się po korytarzu. Gładkie białe ściany, gładka podłoga w której zobaczysz swoje odbicie. Nic po za tym, tylko jakieś drzwi z jakimś zadaniem. Westchnęłam.
- Co jest? - Zapytała Mei ocierając łzy.
- Ich architektura jest do dupy. Mechanus zrobiło wszystko tak by nikt nie mógł wejść ani wyjść, a jak już chciałeś masz tylko jedną drogę. Dodatkowo jak już wyjdziesz to możesz się pogubić i dosłownie wszystko u nich znaleźć. - Odpowiedziałam i przetarłam ręką twarz.
- Mówisz tak jakbyś już tu była. - Zauważył Toshiko dotąd milczący.
- Bo byłam tu 8 lat temu. - Ruszyłam szybszym krokiem kiedy zauważyłam kolejne drzwi. Otworzyłam je i zobaczyłam Yuki ale pomiędzy nami były szachy duże.
- Zagramy w szachy. Jeśli wygracie ta kobieta będzie wasza, jeśli nie ona będzie moja służącą. - Na Yuki spadła klatka i uwięziła ją. Spojrzałam na plansze i była duża, a szachy miały  4 m. - Goście zaczynają. - Prychnęłam. Spojrzałam na tamtą dwójkę, żadne z nich się teraz nie nadawało na tą grę, a ja... byłam kiepska w to.
- To może się źle skończyć. - Plansza składała się z 64-polowej szachownicy. Długość szachownicy po numerowano od 1 do 8, zaś szerokość oznaczono liczbami od A do H. - Ech...E2 na E3! - Przez chwile nic się nie działo ale jak spojrzałam na pionek przesunął się tam gdzie trzeba.
- E7 na E5! 
- G1 na H3.
- B8 na C6..... - I tak wszystko się ciągnęło. Plansza była  z metalu, a  pionki z kamienia. W ciągu gry zabrał mi 4 pionki, 1 konia, 2 wieże, 1 gońca, a ja jemu 3 pionki, 2 konie, 1 wieże, 2 gońce.
Jak tak dalej pójdzie przegram. Muszę to zakończyć jak najszybciej.
- A7 na A8. - Zdobyłam Gońca co dużo mi daje. Goniec rusza się po przekątnej ale zawsze coś. Wiem, że nie mogę stracić Hetmana jeśli go stracę na pewno przegram.
- Muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem. 8 lat temu nie starałaś się w ogóle, żeby uratować innych a teraz to inna bajka. D5 na B3. Szach. -  Jest źle, bardzo źle. Chyba, że..
- Mam pytanie.
- Jakie? 
- W tej grze są wszystko ruchy dozwolone, prawda?
- Prawda...- Odezwał się nie pewnie , a ja uśmiechnęłam się szeroko. - Nic nie mówiłeś o zasadach... - W mojej ręce pojawił się miecz. Na głowicy miał czaszkę, chwyt prosty różowy, lejec z kości a taszka to czaszka. Ostrze proste z 3 ząbkami przy rękojeści w kolorach ciemnego różu. Miał tez pochwę ale nie interesowała mnie ona więc wyciągnęłam miecz i odrzuciłam w bok. - ... więc sama dam zasady! - Krzyknęłam wskoczyłam na plansze z podestu i ruszyłam. Skoczyłam i zrobiłam cięcie niszcząc Hetmana z którego został tylko pył i skały. Ruszyłam dalej na pionki i tak samo je zniszczyłam. Pozostała tylko wieża i Król. - Z D1 na  D7 . - Hetman mnie posłuchał i stanął na przeciwko Króla. - Szach i Mat! - Krzyknęłam.
- Ech... Przegrałem ale to moja winna. Jesteś bardzo spostrzegawcza. Miałem nadzieje, że się nie skapniesz. Do zobaczenia przy następnych drzwiach. - Odetchnęłam. Myślałam, że tego nie zaliczy. Klatka, która dotąd więziła Yuki została wciągana w górę i gdy tylko się trochę więcej uniosła ruszyła biegiem w moją stronę i rzuciła w ramion.
- Spokojnie. - Przytuliłam ją trochę pocieszając. Odwróciłam głowę i spojrzałam na Toshiko i Mei. Patrzeli w naszą stronę i powoli do nas podeszli.

***

Yuki

Atmosfera była ciężka. Angela szła na samym przodzie obojętna. Z reszta jak zawsze, nie widziałam jej uśmiechniętej. Toshiko szedł na samym tyle wkurzony. Co chwile coś mamrotał pod nosem, a ja z Mei po między nimi. Mei płakała i była taka nie obecna. Nagle zabolała mnie głowa i zaczęły pojawiać się obrazy w mojej głowie.

Mei leżała martwa na podłoże. Miała oderwane nogi. 
Toshiko oberwał w głowę i poleciał na ścianę robiąc w niej dziurę. 
Angela ruszyła z mieczem do przodu, robiła uniki, bloki, atakowała ale na marne. Oberwała i została podzielona na 3 części: głowa, ciało, nogi.
Ja stałam nie opodal nie mogąc nic zrobić i zobaczyłam to stworzenie. Ogniste stworzenie z batem a na jej końcu miał pazury, całość była z ognia. Zamachnął się i...

- Yuki!!! - Poczułam jak ktoś mną trzęsie i nawołuje. Spojrzałam na oprawcę i była to Angela. - Wreszcie.. - Widać, że jej ulżyło. - Co się stało?

- Ja.. ja... widziałam przyszłość. - Mimowolnie rozpłakałam się histerycznie.
- Rozumiem.. Powiedz co widziałaś? - Zapytała i mnie przytuliła lekko.
- Widziałam jak umieramy. Jak zabija nas stwór ale nie wiem jaki. - Odpowiedziałam między spazmatyczny płaczem. Włożyła na mój palec jakiś pierścionek. Spojrzałam i zobaczyłam kryształ biały a obrączka była z kratki metalowe. Poczułam jak się uspokajam i powoli tracę przytomność.
- Toshiko! Zaopiekuj się Yuki i Mei ja zaraz wrócę. - Słyszałam wszystko jak przez mgłę ale słyszałam.
- Ale..
- To nie była prośba! - Warknęła na niego i usłyszałam szybkie kroki. Chciałam coś powiedzieć ale nie mogłam. Tak bardzo mi się chciało teraz spać.

***

Angela

Słyszałam o jasnowidzach o Wiosce Przeznaczenia. Ludzie tam są mądrzy i nie którzy z nich obdarowywani tym darem i NIGDY się nie mylą. Dlatego teraz biegłam przed siebie do następnych drzwi. Jak ktoś ma umrzeć to tylko ten kto jest zły, a ja jestem zła. Od zawsze byłam, odkąd się urodziłam. Zobaczyłam drzwi, otworzyłam je i wbiegłam. Zobaczyłam Pao, wisiał przyczepiony na łańcuchach, cały goły i krew z niego leciała. Miał cięcia w kształcie X na klatce piersiowej, a reszta ciała w zadrapaniach i siniakach. Jęknął i otworzył oczy, spojrzał na mnie i szeroko je rozszerzył.
- U..uc..uciekaj! - Krzyknął ledwo przytomny. Zignorowałam go i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Było ogromne nie widać było końca jej długości i wysokości. Było tu mnóstwo złota, schodów zniszczonych, łańcuchów i jakieś pochodnie. I nic poza tym.
- Dziwne. -  Mruknęłam cicho i ruszyłam biegiem w stronę schodów najbliższych. Wspięłam się i skoczyłam, chwytając łańcuch. Łańcuch wraz ze mną poruszył się do przodu i wyskoczyłam chwytając kolejny. Z następnym skręciłam w lewo i skoczyłam prosto w stronę Pao i chwyciłam go za nogi. Jęknął.
- Przepraszam. - Burknęłam i wspięłam się po nim. Oplotłam go nogami wokół pasa i wyciągnęła ręce w stronę łańcucha.
- Muszę przyznać, że mam bardzo ładny widok. - Odezwał się, a ja się zirytowałam. Mój biust był dokładnie przed jego twarzą.
- Nie ciesz się tak. - Warknęłam i usłyszałam jak przełyka ślinę.
- Nie powinnaś tutaj przychodzić. Nie powinnaś mnie uwalniać. To pułapka. - I wtedy go uwolniłam. W powietrzu chwyciłam go tak, że głowę miał przyciśniętą do mojej klatki piersiowej i ja byłam na dole. Poczułam mocny ból  i wypłynęła mi krew z ust. Zepchnęłam delikatnie Pao i sama wzięłam głębszy oddech. Ledwo wstałam, ciężko mi się oddychało ale chwyciłam rękę szatyna i przełożyłam przez ramie i pomogłam mu wstać. Teraz zobaczyłam, że ma strasznie nogi pokaleczone z których sączyła się krew. Dochodziliśmy do drzwi skąd wybiegłam. Otworzyłam je i wtedy poczułam jak coś gorącego i ostrego wbija mi się w prawe ramie i pociągnęło. Pao mi wypad ale wpadł do środka korytarza, a drzwi się zamknęły.
- NIEEE!!! - Usłyszałam jeszcze i przywaliłam z całej mocy w ścianę robiąc wgniecenie.

***

Toshiko

Nie widziałem dlaczego ale Angela pobiegła dalej, a Yuki leżała nie przytomna wraz z Mei.
- Cholera. - Chwyciłem je przerzuciłem przez ramiona i ruszyłem. Korytarz był długi i przez to ciągle myślałem o Neo i o tym czego się dowiedziałem o Angeli. Musze z nią porozmawiać, a Neo przeze mnie zginał...
- NIE!!!! - Usłyszałem wrzask Pao i ruszyłem biegiem. Zobaczyłem go leżącego na ziemi w kałuży swojej krwi. Podbiegłem szybko i położyłem obok Yuki i Mei.
- Co się stało? - Zapytałem ściągając bluzę którą przycisnąłem do rany na klatce piersiowej i ściągnąłem po chwili bluzkę zasłaniając go. Był cały goły i ranny.
- Angela..on... mnie uwolniła...i... teraz jest tam w środku...z potworem.. - Powiedział i stracił przytomność. Spojrzałem na drzwi. Wstałem i przywołałem swojego konia.
- Spokojnie. - Odezwałem się do niego i chwyciłem za  pysk. - Pilnuj ich. - Koń się uspokoił i patrzył na mnie przez chwile. Puściłem i położył się pomiędzy nimi. Uśmiechnąłem się i odziałem się w zbroje złoto-czarną i przywołałem miecz. Otworzyłem drzwi i zamknąłem cicho. Rozejrzałem się i zobaczyłem Byka z ognia,mierzył jakieś 8 m.  Miał "bat" ognisty z trzema ostrzami zakrzywionymi.Tymi ostrzami trzymał coś i ocierał  o ściany robiąc  dziurę dookoła. W końcu wyciągnął i skierował w podłogę w której zrobiło się wgniecenie i była to Angela. Ledwo się ruszała, cała we krwi i ranach. Spojrzała na mnie i otworzyła szeroko oczy.
- Nie! - Tylko to krzyknęła i została pociągnięta w stronę potwora. Zamachnął się łapą i uderzył. Angela poleciała prosto na ścianę robiąc dziurę z której nie wyszła, a potwór i tak poszedł w jej  stronę. Włożył do dziury łapę i wyciągnął po chwili dziewczynę.  Zacisnął rękę i zaczął ją miażdżyc. Krzyknęła z bólu.
- Ta gra polega na przeżyciu. Każdy może zginać lub przeżyć i wszystko zależy od tego w jak szybkim tempie pokonacie Byka Ognia. Jest najsilniejszym Ognistym potworem ze wszystkich żyjących na całej ziemi. - Na końcu się jeszcze zaśmiał wrednie.
Ruszyłem biegiem na potwora. Nie miałem planu, działałem instynktownie. Najważniejsze teraz dla mnie było to by uwolnić Angele.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz