środa, 7 stycznia 2015

Rozdział 28

Angela

Czułam ciepło rozchodzące się po moim ciele. To było bardzo przyjemne jak mnie tak całował, a ja mogłam to odwzajemnić bez strachu. Oderwał się w końcu od moich ust i otworzyłam oczy. Zobaczyłam te piękne piwne oczy. Mogłabym patrzeć w nie godzinami, a nawet latami i przyciągały swoją głębią.
- Gratuluje..chociaż nie do końca o to mi chodziło ale wyszła. - Spojrzałam na klatkę, której dno się otworzyło i wylecieli na ziemie. -  W nagrodę za taką liczbę przeżyć, spełnię wasze 2 życzenia. Zastanówcie się...
- Chcemy stąd wyjść z tego miasta!! - Krzyknęła Mei, podbiegając do Wen.
- Dobrze, a drugie życzenie? - Nikt nie wiedział co powiedzieć więc ja zabrałam głos.
- Chce dostać Pierścień 3 życzeń! - Krzyknęłam ale ciszej od Mei.
- Ech...zgoda. - Z sufity wyleciał prosto na mój brzuch pierścień. Chwyciłam go do ręki zanim Toshiko to zrobił i wysłałam go do mojego wymiaru. - Mam nadzieje, że się jeszcze zobaczymy. - Ziemia pod nami się rozstąpiła i wpadliśmy do dziury, po chwili wypadliśmy po kolei z jakiegoś drzewa koło Yoshii. Wszyscy spadali na mnie. Jęknęłam, mimo wszystko trochę razem ważyli. Zeszli ze mnie, a Toshiko pomógł mi wstać.
Wracaliśmy do innych na swoich rumakach. Mei, Yuki, Yoshii i Ai rozmawiały o jakiejś modzie. Wen, Pao i Toshkio o jakiś technikach walki. Ja zaś byłam na końcu i pogłaskałam Subsidio po łbie. Tylko jedna ofiara. Cieszyło mnie to.
Robisz się miękka. - Usłyszałam głos w głowię, bardzo dobrze mi znajomy. Był głęboki i zmysłowy.
Nie robię. - Zaprzeczyłam szybko.
Gdybyś nie była miękka, nie dałabyś się tak łatwo zranić i polegać na innych...
Zamknij się! - Wrzasnęłam i usłyszałam wtedy kruczenie kruka. To był ten sam, który odepchnął Toshiko. Kruk nie wróży nic dobre. Kruk oznacza najtrafniejszym określeniem śmierć. Rozprostował skrzydła i odleciał w stronę w którą szliśmy. Przyśpieszałam wyprzedzając ich ale nie zwolniłam.
- Biegnij Subsidio. - Powiedziałam cicho ale on mnie usłyszał i zaczął biegnąć.
- Angela! - Usłyszałam krzyk Mei lecz nie zwolniłam. Miałam złe przeczucia. Nie  musiałam się odwracać by wiedzieć, że biegną za mną. Yoshii i Mei były najbliżej w końcu na wilkach były ale jednak nie były tak szybkie jak mój wilk. Normalnie droga od Mechanus do Nocnej Ziemi zajmuje 3 dni z postojami lecz jeśli cały czas biegniesz bez przerwy to 1 dzień. Tyle zajęła nam droga, nikt nie zwolnił, nie zatrzymał się,nie zadawał pytań, a nawet nie mieli jak zadać. Było już ciemno jak dobiegliśmy. Las w pobliży Nocnej Ziemi był spalony. Wbiegłam na środek miasta. Było spalone w niektórych miejscach lub zniszczone domy. Nawet posąg Bogini został zniszczony.
- Na boginie. - Jęknęła Yoshii widząc to wszystko. Reszta po chwili dołączyła. Każdy ruszył w swoje strony, zaś ja zeszłą z wilka i pozwoliłam mu odpocząć po tej podróży. Ruszyłam powoli do przodu, widziałam martwe ciała, a ogień był zły. Zły na mnie, że za późno przyszłam.... Spóźniłam się i to moja winna... Otworzyłam przerażona szerzej oczy....
- Moja... winna... - Padłam na kolana, biorąc coraz głębsze oddechy. Ogień nigdy mnie nie obwiniał o takie rzeczy. - Przecież mnie tu nie było.. - Mruknęłam. Oparłam ręce o zmienię i łzy mi poleciały.
To nie twoja winna.....
Usłyszałam piękny głos kobiety.
 ....Ten ogień jest manipulowany. Gra na twoich uczuciach...
Chociaż to słyszałam to i tak czułam się już winna. Nigdy żaden z żywiołów szczególnie Ogień nie obwiniał mnie. Dla mnie to był cios.
- Angela. - Usłyszałam głos Natsu ale byłam zbyt pogrążona wsłuchiwanie ognia, słuchałam jego żalów. - Angela!! - Potrząsnął mną i zmusił mnie bym na niego spojrzała. Widząc jego niebieskie oczy, zamrugałam kilka razy i otrząsnęłam się trochę.
- Natsu.... - Szepnęłam zdławionym głosem i się wtuliłam w niego. Nie wiedział co robić ale szybko mnie objął i mocniej przytulił, głaszcząc pocieszająco po plecach.
- Co się stało? - Zapytał cicho.
- Ogień... Ogień mnie obwinia. - Wykrztusiłam. Chyba nie wiedział o co mi chodzi ale co się dziwić.
- To nie twoja winna, a ten ogień stworzył członek gildii Opichus.
- Kto? - Zapytałam. Pierwszy raz słyszałam o tej gildii.
- Opichus. Skrócili nazwę Opihiiuchs, inaczej Wąż.  Chcą nas sprowokować, co im dobrze wychodzi ale nie dołączymy do gry. - Odezwała się kobieta i była to sama Bogini Nocy. Zauważyłam, że na dziwny tatuaż na boku, a jeden przypominał półksiężyc, a strój nie był zwykły i prosty ale miała wzory i zacienienia. Spojrzała na mnie smutno. - Przepraszam ciebie drogie dziecko. Nie sądziłam, że ten sztuczny ogień będzie cokolwiek do ciebie mówić i sprawiać ci ból. - Podeszła do mnie i złożyła na moi czole pocałunek. Był delikatny jak muśnięcie skrzydeł ćmy i poczułam jak się uspokajam. - Masz niezwykły więź z żywiołami, najbardziej z ogniem ale masz też ciężką i bolesną przeszłość i aż jestem pod wrażeniem, że do dziś przetrwałaś, a bywało, że było naprawdę ciężko. - Zauważyłam, że inni dołączyli i to słyszeli. Widziałam w ich oczach zaciekawienie. Spuściłam głowę. - Moja droga. - Chwyciła moje policzki w swoje zgrabne dłonie. - Twoja przeszłość jest chaotyczna i to bardzo ale przez to stałaś się bardzo silna. Grzechy, które popełniłaś były i nie były twoje ale to nie ma znaczenia teraz. Liczy się to kim jesteś teraz i twoje czynny więc przestań cały czas odnosić  się do swojej przeszłości. Może ciągle kłamiesz, ciągle zabijasz z zimną krwią ale nie robisz tego dla siebie lecz dla innych. Dla nich się ranisz i cierpisz przez to. - Uśmiechnęła się i zaczęła znikać. - Jesteś teraz pod moja opieką i będziesz już zawsze. - Zniknęła i rozejrzałam się dookoła  i zobaczyłam, że wszystko jest na swoim miejscu, jakby nigdy nic się nie stało. Poczułam się szczęśliwa  i bezpieczna patrząc na Boginie.
Natsu, który dotychczas mnie obejmował, pomógł wstać. Poczułam gorąco i jak tracę równowagę. Blondyn w ostatniej chwili mnie złapał przed upadkiem.
- Angela! - Krzyknął przerażony, a ja chciałam coś powiedzieć ale straciłam przytomność.

***

Obudziłam się. Zobaczyłam czyste błękitne niebo. Poczułam, że leże na czymś miękkim więc usiadłam i zobaczyłam, bujną zieloną trawę. Wstałam i zawiał lekki, przyjemny wiaterek. Był czysty ale nosił ze sobą mnóstwo cudownych zapachów. Rozejrzałam się i zobaczyłam latające wyspy. Były drzewa, rzeki, rośliny, wodospady gdzie woda spływała na dół z wysepek i zwierzęta. Zwierzęta były dziwne, połączeniem dwóch gatunków ale nie wyglądały ohydnie, wręcz przeciwnie wyglądały pięknie. Pasowały do tego miejsca.
Jedna wyspa różniła się, a mianowicie tym, że było tam budowla starożytna. Stare i trochę poniszczone ale bardzo piękne. Miało małe okna, 3 wieże okrągłe i wysoki mur. Nie widziałam za dobrze, byłam niżej i dalej. Nie wiedziałam czemu ale czułam, że muszę tam iść, choć wpadłam na to przed chwilą. Tylko jak?
- Ruszyłam i stanęłam na skraju wyspy. Na dole zobaczyłam stado ptako podobne stworzenia. Skoczyłam i wpadłam na jednego. Chwyciłam go za pióra, a on zaskrzeczał.
- Przepraszam. - Szepnęłam i zmniejszyłam uścisk. Ptak popatrzył na mnie i się uspokoił. Miał 10 m, pióra i głowę orła, skrzydła były gładkie w łuski. Ogon duży i rozłożony jak wachlarz. Miał też szpony, czarne, długie i przede wszystkim ostre. Widać, że był dumny z siebie. Pogłaskałam go. - Zawieziesz mnie na tamta wyspę z zamkiem. - Pokazałam mu palce, a ten od razu tam skręcił. Z góry zobaczyłam, że to nie tylko zamek lecz miasto. Duże i piękne. Otoczone ciężkim i potężnym murem dookoła. Miało jakieś 10 wież długich i mosiężnych. Stare budynki, pole uprawne, katedrę i dużo innych budowli. - Dziękuje. - Powiedziałam do ptaka i zeskoczyłam na ziemie przed bramą była ogromna. Wysoka jak sam mur i szeroka na 15 m.
- Łał.

***

Toshiko

Angela straciła przytomność, wziąłem ją do siebie i zapewniłem, że jest tylko wyczerpana i że nic jej nie jest. Próbowałem też samego siebie oszukać tymi słowami. Leżała na moim dwuosobowym łóżku, przykryta kołdra. Oddychała miarowo i była spokojna. Była już noc więc położyłem się obok niej. Nie chciałem iść do salonu to było za daleko, a na ziemi w pokoju też nie chciałem więc to było najlepsze rozwiązanie. Leżałem do niej plecami i próbowałem zasnąć ale nic z tego, nawet jak zmieniałem pozycje. Westchnąłem zrezygnowany. Odwróciłem się do niej i przyciągnąłem do siebie przytulając i w końcu zasypiając spokojnie. Czułem jej ciepło i mi to wystarczyło.

***

Czarnowłosa czując ciepło Toshiko uśmiechnęła się przez "sen". Tym czasem ulicami Nocnej Ziemi szła powoli do domu Mei. Nawet nie podejrzewające tego, że ktoś ją obserwuje i czeka na odpowiedni moment by ją porwać. Skręciła w ciemną uliczkę. Była zmęczona więc postanowiła iść skrótem. Po chwili już jej nie było. Ślad po niej zaginął. Jakby nikt nigdy tędy nie szedł...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz