czwartek, 15 stycznia 2015

Rozdział 32

Angela

Znalazłam ich przypartych do drzewa. Hariko przywołał miecz i ciął nim trafiając zbliżających się napastników. Przywołałam Powietrze i otoczyłam połowę z nich nim wokół twarzy i pozbawiłam tlenu, padli martwi. W tym czasie drugą połowę Hariko, użył magi i korzenie w ziemi wyszły wbijając się w napastników. Podbiegłam do nich i wtedy zauważyłam, że z jego szyi i ramienia sączy się krew. Skrzywiłam się i przyłożyłam ręce do jego rany ale tylko zdołałam pomniejszych ranę na szyi. Prychnęłam.
- Nie szkodzi. Tyle wystarczy. - Powiedział lekko się uśmiechając.
- Co się dzieje? - Zapytał Toshiko podchodząc do nas. Ściągnął bluzkę i owiną wokół Rany Hariko.
- Te błyskawice...wyssały moją moc. - Odezwałam się zniesmaczona bezradnością. - Spojrzałam na Mei i Hariko. - Trzeba ich jak najszybciej zabrać do wioski. - Toshiko kiwnął głową i posadził Mei na Wilka siadając za nią i przywołał konia na którego posadziłam Hariko, a sama usiadła za nim by nie upadł. Ruszyliśmy szybko. Mei była nie przytomna, a Hariko też zaczynał tracić przytomność. Rana na szyi i ramieniu była gorsza niż myślałam, a ja też już byłam zmęczona. Wzięłam większy oddech by się pożywić choć trochę nim ale nie mogłam. Zdziwił mnie ten fakt ale to nie jest teraz ważne.

Po kilku godzinach dobiegliśmy a w tym czasie Hariko zemdlał z braku utraty krwi. Zanieśliśmy ich do  punktu leczenia. Byli tam specjalni magowie, którzy znali się na leczeniu. Zajęli się nimi.
- Jak skończymy damy znać. - Odezwał się mężczyzna w średnim wieku i odszedł. Odwróciłam się i zakręciło mi się w głowie.
- W porządku? - Zapytał chwytając mnie za ramiona Toshiko.
- Tak. - Skłamałam ale nie chciałam okazywać słabości. Nienawidziłam tego okazywać. Ruszyłam do przodu i musiałam przystanąć by złapać oddech. Ciężko mi było je nabrać.
- Wszystko w porządku? - Dobiegł do mnie głos jakiejś kobiety ale nie widziałam jej. Obraz mi się rozmazywał i czułam jak z oczu leci mi coś gorącego, co parzyło moją skórę. - Doktorze!! - Tylko to usłyszałam za nim zemdlałam.

Yoshii

Biegłam do punktu leczenia. Słyszałam różne plotki i musiałam sprawdzić czy to prawda. Ale od kogo zacząć? Od najlepszej przyjaciółki Mei. Nowo poznanego chłopaka, który wydawał mi się znany, Hariko czy od Angeli, którą ledwo znałam. Z resztą jak tego chłopaka. Boże po co ja tyle nad tym myślę. Przecież to jasne, że do Mei.
- Przepraszam. - Powiedziałam do kobiety za ladą, która była recepcjonistką. Spojrzała na mnie swoimi żółtymi oczami - Gdzie zostałam Mei?
- Drugie piętro, pokój 34. - Szybko tam ruszyłam. Zobaczyłam przez okienko ja leży nie ruchomo. Weszłam i podeszłam do jej łóżka. Była blada, nieprzytomna i poharatana. Wzięłam tabliczkę z wynikiem, zawieszonym przy nogach na barierki łóżka. Z przerażeniem przeczytałam, że została wiele razy zgwałcona. Musiała przeżyć horror ale bez względu na wszystko zostanę i pomogę jej. Siedziałam przy niej jakieś 2 godzinny i ciągle nic. Westchnęłam i postanowiłam pójść do Hariko. Znalezienie go nie było trudne. Usłyszałam szept podekscytowanych pielęgniarek, które o nim rozmawiały a raczej o tym jak wygląda. ruszyłam do pokoju 40 na tym samym piętrze się znajdował. Też leżał nieprzytomny. Widziałam bandaże na jego szyi, wzięłam szybko tabliczkę i przeczytałam. Duża utrata krwi, rana na szyi i ramieniu szeroka i głęboka. Rozerwane mięśnie i skóra ale na szczęście nie dotknęło kości i ani nie przecięło tętnicy. Znowu spojrzałam na jego spokojną twarz. Chociaż blada i trochę spocona ciągle piękna. Wyraźne kości policzkowe, prosty nos, pełne usta, oczy przypominające kształt migdałów ale nie do końca co ładnie wyglądało. Włosy ciemno-niebieskie w nieładzie i brakuje tylko to żeby otworzył swoje oczy i ukazał piękny brąz, który przypomniał ziemie. Chwyciłam go za rękę, nie wiedziałam co powiedzieć.
- Witaj Księżniczko. - Usłyszałam jego głęboki i lekko zachrypnięty głos od długiego nie mówienia. Zarumieniłam się słysząc jak się do mnie zwrócił.
- Hej. - Mruknęłam zawstydzona. - Jak się czujesz?
- Bywało gorzej. - Uśmiechnął się łobuzersko i ścisnął mocniej moja rękę.
- Odpoczywaj - Chciałam uwolnić rękę ale nie pozwolił.
- Nie odchodź. Zostań. - Zostałam i usiadłam obok. Nie rozmawialiśmy, zamknął oczy i zasnął. Wzięłam rękę i prychnęłam.
- Zostałam tylko po to by zasnął. Też mi coś. - Warczałam pod nosem. Szukałam sali Angeli. Może słabo ją znałam,nawet bardziej niż słabo ale miałam wrażenie, że mnie okłamała mówiąc o tym, że zabiła morderce mojej wioski. Jeden pokój był dziwny z żelaznymi drzwiami i wyglądał jakby się grzały. Podeszłam i dotknęłam ale szybko cofnęłam rękę. Te drzwi wręcz parzyły. Uniosłam się na palcach by zobaczyć co tam jest i zobaczyłam Angela. Widać było, że jest rozpalona i pociła się bardzo. Oddychała ciężko i płytko, a  z oczu leciały łzy tylko, że to nie były normalne łzy tylko wyglądały jak lawa ale jak spływały z jej policzków na poduszkę wchłaniały się normalnie. Otworzyłam drzwi ale poparzyłam rękę. Całe pomieszczenie było gorące, było parno. Ledwo oddychać się tu dało. Dopiero teraz zobaczyłem Toshiko siedzący obok niej. Wyglądał ponuro. Dotknęłam ręką jego ramienia, przeniósł na mnie swój wzrok. Był nie obecny, martwy i przygnębiony. Nigdy nie widziałam takiego Toshiko. Zawsze był dzielny, odważny i silny. Takiego go zawsze widziałam i wtedy dotarło do mnie to, że mógł się w niej zakochać i cierpiał razem z nią. Objęłam go.
- Wszystko będzie dobrze. Zobaczysz. - Powiedziałam coś na pocieszenie ale on tylko kiwał głową.
- Nie będzie. Oni nie wiedząc co jej jest. Nigdy nie widzieli takich objawów. Łzy to ogień. Pot to woda, a dalej nie wiedzą co będzie się działo. Ona..cierpi.. - Mruknął i znowu na nią spojrzał. Też na nią spojrzałam i zobaczyła, że wygląda gorzej niż przed chwilą. Nie wiedziałam jak mu pomóc i jak on wytrzymuje w tym skwarze ale musiałam wyjść. Od razu zrobiło mi się chłodniej jak tylko wyszłam za drzwi. Odetchnęłam i zdecydowanie poszłam do domu. Było już późno, a godzinna odwiedzin się skończyła.

Następnego dnia Mei odzyskała przytomność. Mało rozmawiała, nawet się nie uśmiechała na początku ale później udało mi się ją trochę rozśmieszyć i zaczęła trochę mówić. Śmiałyśmy się, a Mei nagle spoważniała.
- Bałam się, że znowu będzie to trwać 10 lat. - Szepnęła załamana. I dotarło do mnie dopiero teraz, że nigdy nie mówiła o swojej przeszłości. Po prostu nie chciała, a ja to szanowałam. Przytuliłam ją, a ona się rozpłakała.
- Cii... Już jest dobrze. Jesteś bezpieczna. - Szeptałam jej pocieszające słowa i kołysałam nią lekko. Nie wiem jak długo to trwało ale zasnęła w moich ramionach. Jak myślałam i wyobrażałam sobie to co ona przeżywała, aż nie dobrze mi się robiło.
Spędziłam cały dzień z Mei i postanowiłam odwiedzić jeszcze Hariko i zobaczyć co u Angeli i Toshiko. Martwiłam się o niego był taki nie obecny. Otworzyłam drzwi, a para brązowych oczy spojrzała na mnie i widziałam iskry radości, tak jak na twarzy.
- Hej. - Podeszłam i usiadłam obok.
- Hej. - Odpowiedział i wziął w moją rękę. Czułam jego ciepło i przyjemny dotyk jego skóry.
- Jak się czujesz?
- Lepiej ale jeszcze mnie nie wypuszczą. - Nie był zadowolony ale musiał być tu. Ciągle miał za mało krwi. - Jak Mei? - Zdziwiło mnie to, że o niej pamięta.
- Dobrze ale jej stan psychiczny mógł na tym ucierpieć. - Mruknęłam nie zadowolona i dodałam po chwili wahania: - Już raz to przeżyła ale szybciej trwało to 10 lat. - Uścisnął mocniej moją rękę.
- Będzie dobrze. Ma przy swoim boku wspaniała przyjaciółkę. - Nie wiem skąd to wiedział ale trochę mnie tym podniósł na duchu.
- Musi być dobrze.  - Wysiliłam się na lekki uśmiech.
- A jak Angela? Nie widziałem jej ani razu. - Nie wiedziałam co powiedzieć. Milczałam. - Ej. - Pociągnął mnie za rękę. - Co się dzieje?
- Sama nie wiem. Angela jest rozpalona. Ona jest chora ale nie wiedzą na co... - Żadna sytuacja nie była najlepsza. Tylko Hariko się jakoś trzymał.
- Też nie wiem co może jej być. - Mruknął cicho.
- Ona płacze łzami przypominającym lawę, a pot to woda. Tylko to mówią. Ledwo oddycha. - Byłam jak w transie, mówiąc to.  Poczułam jak mnie pociągnął do siebie i przytulił, a ja się wtuliłam wdychając jego zapach. Pachniał jak sosna pomieszana z jego zapachem. Przyjemnie było go wdychać. Uspokajał. Do sali wszedł lekarz i odskoczyliśmy od siebie, a raczej ja od niego.
- Widzę, że lepiej się czujesz. Jutro już ciebie wypiszemy ale masz przychodzić na kontrole i na zmianę opatrunku co 2 dni.
- Świetnie. Nie żebym narzekał ale mam dość tego miejsca. Nie lubię leżeć w miejscu. - Lekarz się roześmiał.
- Da się to zauważyć. - I wyszedł po sprawdzeniu wyników. Wstałam.
- Idziesz? - Miał smutny głos albo mi się wydawało.
- Tak. Godzinna odwiedzin się kończy, a poza tym chce zobaczyć co u Angela. - Odezwałam się otwierając drzwi i spojrzałam na niego.
- Idź i uważaj na siebie, Księżniczko. - Parsknęła śmiechem.
- Nie wiem skąd ty wziąłeś tą Księżniczkę, Smoku ale na pewno pomyliłeś bajki. - Uśmiechnął się szeroko. - Dobranoc.
- Dobranoc. - Usłyszałam za nim drzwi się zamknęły. Widziałam, że metalowe drzwi są bardziej czerwone. Były jakieś rękawiczki wiec je wzięłam i je otworzyłam. Okno było otwarte ale i tak było parno.  Toshiko opierał się głową o jej poduszkę. Zasłoniłam usta. Jej ręce wyglądały jak gałęzie od drzew, a łzy i pot się nasiliły. Strasznie była wychudzona i czerwona.  To był straszny widok. Wybiegła stamtąd, zrobiło mi się słabo ale doszłam do domu. Strasznie wyglądała. Jej skóra łuszczyła się i widziałam jak schodziła z rąk i zastępowało je drzewo. Kora.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz