poniedziałek, 19 stycznia 2015

Rozdział 33

Yoshii

Minęło już kilka dni. Hariko nocował u mnie i czuł się jak w domu i to dosłownie. Brał z lodówki co chciał, spał kiedy chciał i gdzie, nawet chodził po domu w ręcznik. Nie żeby była temu przeciwna, mogła popatrzeć na jego przystojne umięśnione ciało. No ale jednak powinien mieć trochę przyzwoitość.
Z Mei też było lepiej. Na początku była przybita i mało się odzywała ale teraz powraca do siebie i stopniowo zapominała o tym co przeżyła, a ja byłam przy niej. Jak cała gildia.
Nana cały czas pytała o Angela i każdy ja okłamywał byle nie dowiedziała się prawdy. Angela była chora na nie znaną chorobę, a z dnia na dzień się jej pogarszała. Łzy stawały się coraz bardziej żywe jak lawa, pociła się mocniej, a prawie całą skóra była pokryta korą. Oddychała płytko, a serce zwolniło swój rytm. Toshiko nie odchodził od niej nawet na krok. Chyba, że na prawdę musiał.
- Co z Angela? - Zapytał Hariko jak tylko wróciłam ze szpitala. Spojrzałam na niego. - Rozumiem.
Nie musiałam nic dodawać, ani się odzywać. Wiedział co to znaczy, że nic się nie polepszyło, a bardziej pogorszyło.
Usiadłam na łóżku i zamknęłam oczy. Chciałam o tym zapomnieć, nawet nie wiedziałam dlaczego chodzę do Angela. Nie znałam jej, była pośrednio odpowiedzialna za wymordowanie mojej wioski. Jednak uratowała Martę i Mei. Sama nie wiedziałam co o tym myśleć.
Poczułam jak Hariko dotyka moich ramion i masuje je. Odchyliłam głowę do tyłu, a on się pochylił i złączył nasze usta.

Angela

Czułam jakby mnie coś paliło w środku i nie mogło przestać.  Chciałam krzyczeć lecz nie mogłam. Chciałam otworzyć oczy ale ciążyły mi. Chciałam się oprószyć ale nie mogłam, każdy ruch był dla mnie wielką męczarnią. Mogłam tylko czuć to palące ciepło i tyle. Nic nie wiedziałam, byłam jak w mroku bez wyjścia. Nie wiedziałam o co chodzi. Czy mi to przejdzie kiedyś?
Po jakimś czasie przyzwyczaiłam się do tego i było dla mnie to obojętne. Dryfowałam teraz po jakiejś przestrzeni. Dookoła nic nie było ale było jasno.  Widziałam teraz tylko biel i czułam jak teraz jest mi chłodno. Wiatr rozwiewał mi włosy, czułam jak mnie dotyka swoim lekkim wiaterkiem. Powietrze było świeże i lekkie by po chwili być ciężkie i przygniotło mnie do ziemi.
Czułam teraz las, trawę i siano. Otaczał mnie las i bujne rośliny, których ja nigdy nie widziałam. Chciałam wstać lecz nie mogłam. Była wbita w ziemie, jakbym była jej częścią.
Otaczający las zmienił się i teraz były tam wodorosty, korale i różne stworzenia i wszędzie woda. Byłam na dnie oceanu i mogłam się poruszać ale miałam ogon czarno-fioletowy i się mienił pod innym kątem. Miałam tez skrzela i błonę miedzy palcami. Czułam się świetnie, jak za każdym razem gdy coś takiego przezywałam. Nawet jak ogień mnie palił.
Ogień? Przypomniałam sobie każdą sytuacje. Paliło mnie całe ciało w środku i można to porównać do Ognia. Potem krajobraz się nie wiele zmienił ale było mi chłodno i czułam jak wiatr mnie dotyka - Powietrze. Następnie czułam las i wszelkie rośliny i czułam się jego częścią - Ziemia, a teraz byłam w wodzie gdzie mogłam oddychać - Woda. To były wszystkie żywioły.
Nie! Nie wszystkie. Została jeszcze Błyskawica. Krajobraz się zmienił i byłam na środku jakiejś polany i była burza. Niebo grzmiało jakby ktoś je skrzywdził i chciało się teraz zemścić za to i sypał Błyskawicami wszędzie. Waliły dookoła mnie jak oszalałe. Ich liczba nie miała końca, a w uszach mi dudniło. Bolały mnie już od tego grzmotu. Chciałam by to się już skończyło i rzeczywiście tak się stało ale wtedy poczułam zimno.
Byłam na górze, a z nieba sypał śnieg. Góra była pokryta białym puchem i ślicznie się mieniła. Nie że kolorami ale wyglądało tak jakby było pokryta kryształem. Wystawiłam rękę, a na nią upadł mi płatek śniegu. Był duży, zakrywał całą moją rękę. Wyglądał pięknie, miał 8 ramion w różnych kształtach. Zrobiłam krok do przodu i pożałowałam tego. Ta góra była pokryta Lodem i zjeżdżałam w dół. Nie miałam jak się chwycić, pokrywa była idealnie gładka.
Nie wiem jak to wytłumaczyć ale nie mogłam się ruszać a dookoła były same drzewa. Nie mogłam się ruszać ale czułam jak wiatr kołysze koronę drzew i jak wszelkie owady w tym pająki chodzą po tym drzewie. To znaczy po mnie?!! Była teraz drzewem inaczej można powiedzieć, że to kolejny element żywiołu ale poboczny - Drewno. Do nich zalicza się też Lód, Lawa, Duch, Eksplozja, Gaz, Para, Roślina, Iskra, Wichura, Cień, Światło, Metal, Kryształ, Piasek i wiele innych. Wichura jest podobna do powietrza ale różnica jest taka, że Wichura służy do niszczenia, a Powietrze do odbudowy i pocieszenia.
Każdy z Żywiołów jest niszczycielski ale ma swe dobre strony. Są nie przewidywalne i nie do opanowania. Ten kto się nimi posługuje nigdy nie będzie w pełni panował nad swoja mocą i nie odkryje wszystkich możliwości. Jesteś ograniczony względem nich i możesz mieć utrudnienia jeśli ich nie szanujesz. Musisz mieć do nich szacunek. One może i są Żywiołami ale mają uczucia. Każdy z nich ma Króla bądź Królową na czele z każdego Żywiołów. Na przykład Ogień, ma Królową i panuje nad innymi ogniami. Ogień ma różne kolory od czerwonego, pełnego życia i głębi po czarny, mroczy i duszący. Jest to niszczycielski Żywioł i niezwykle trudny do opanowania. Jest on nieprzewidywalny i chodzi swoimi ścieżkami.
Przeżywałam to wszystko w kółko i w kółko. Zaczynało się na Ogniu, a kończyło na Wybuchu. Miałam mieszane uczucia i nie wiedziałam czemu to przeżywam. Za każdym razem coraz bardziej chciałam żeby to się skończyło. Bym znowu mogła otworzyć oczy i skończyć tą męczarnie. Z drugiej strony czułam jak więź miedzy mną, a żywiołami się pogłębia. Co mnie cieszyło. Kochałam Żywioły. Każdego rodzaju.
Gdy tylko o tym pomyślałam, że je kocham zwolniło to wszystko. Darzyłam je miłością. Co było prawdą ale czy kogoś jeszcze tak darzyłam? Nie wiedziałam tego. Niby coś mnie łączyło z Toshiko ale tylko się całowaliśmy i nic więcej. Nie można przecież się zakochać od pierwszego wejrzenia.... Prawda?
Czułam jak mi powieki ciążą i zamykają mi się, a gdy je z powrotem otworzyłam zobaczyłam sufit i to jak źle się czuje. Było mi gorąco w twarz i czułam jak się pocę, na dodatek jak spojrzałam w dół zobaczyłam jak skóra zmieniła mi się w korę.
Sama nie wiedziałam co czuć jak widziałam co się ze mną stało. Zobaczyłam ruch, spojrzałam tam i zobaczyłam Toshiko. Spał oparty o moje łóżko. Widziałam, że ma podkrążone oczy i jest wychudzony. Na dodatek pocił się i był rozpalony ale to mogło być przeze mnie. W sumie wszystko było przeze mnie. Ruszyłam lewą ręka co sprawiło mi wiele bólu i wysiłku ale udało się i dotknęłam go. Chociaż miała ręce korze czułam jego ciepło i miękkość jego skóry. Wzdrygnął się i poruszył. Od razu spojrzał na mnie.
- Angela. - Szepnął i mnie przytulił. Delikatnie ale i tak czułam jego ciepło. Chciałam się odezwać ale nie mogłam. Korę miałam też na twarzy. Chciało mi się płakać, chociaż łzy już leciały. Byłam teraz bezradna i..i potworna. Musiał chyba to zauważyć. - Wszystko będzie dobrze. - Pogłaskał mnie po policzku. Chociaż nie wiem czy można to tak nazwać.
Długo jednak się nie nacieszył moja przytomnością. Znowu ją straciłam i znowu to przeżywałam ale z większym nasileniem, z większą siłą.

Mei

Wiedziałam co jest Angela ale nie mogłam powiedzieć. Nie teraz jak mnie obserwują. Patrzą na każdy mój krok. Bałam się albo byłam tchórzem. Mogłam jej pomóc ale bałam się ich. Angela ma w sobie bardzo groźny wirus. Wirus Enor. Ten wirus niszczy daną osobę w umyśle tym czum się posługuje. Jeśli to mag i posługuje się żywiołami. One go niszczą. Niszczą umysł i jednocześnie ciało. Zarażony nie jest tego świadomy. Krąży tam w umyśle uwięziony i nawet nie wie kiedy jest jego koniec. Po prostu to zanika i koniec.
Biłam się z tym czy wstać i iść powiedzieć Toshiko to czy jednak nie. Gdybym powiedziała zabija cała gildie. Moich przyjaciół. Jednak jeśli nie powiem Angela umrze.
Westchnęłam. Tak było by lepiej gdyby tylko Angela umarła.....NIE! O czym ja myślę?!
Yoshii mi powiedziała co się dzieje z Toshiko. Gdyby się dowiedział, że wiedziałam i znam nawet sposób na jej wyleczenie mógłby mnie znienawidzić. Nie chciałam tego. Nie chciałam by mnie znienawidził, by inni się ode mnie odwrócili. Może i Angela była nowa i dołączyła do nas ale każdy ją polubił na swój sposób. Szybko akceptowaliśmy nowo przybyłych i ją też zaakceptowaliśmy. Nie mówiła o sobie za wiele ale wiedzieliśmy, że musiała dużo przeżyć, nawet więcej od nas wszystkich.
Mimo strachu o siebie. Co było egoistyczne z mojej strony. Wstałam i ruszyłam do Toshiko. Biegłam do nich i zobaczyłam te postacie. Ich.
- Toshiko!!!!! - Wrzasnęłam najgłośniej jak się dało. Jednak nie wybiegł. Zrobiłam to jeszcze raz i poleciały mi łzy. Czyżby już wiedział? Poczułam uścisk na przedramieniu i jak mnie pociągnął, potem jakaś szmatę na ustach bym przestałą krzyczeć. Szarpałam się ale ciągle byłam słaba po tym wszystkim i nie miałam szansy przeciwko im. Toshiko nie było, a ja traciłam już nadzieje wiec się podałam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz