wtorek, 24 lutego 2015

Rozdział 38

Angela

Nic nie wiedziałam. Już nawet nie chciałam kiedy zaczęli mnie atakować. Próbowali się do mnie przedostać ale macki ich nie dopuszczały. Zaczęło coś mi spływać z oczy mokrego. Dotknęłam tego i dopiero teraz zorientowałam się że to łzy. Tak bardzo myślałam o tych łzach, że macki się uspokoiły lecz nie przestały atakować. Jednak jeden mężczyzna zdołał się przedostać do mnie i skoczył na mnie ale oberwał w ostatniej chwili macką. Zobaczyłam tylko jego piwne oczy. 
Odwróciłam się tyłem do atakujących i zaczęłam biec. 
- Zaczekaj!! - Usłyszałam krzyk tego mężczyzny. 
Nie miałam zamiaru czekać by mnie zabił. Może nic nie pamiętam ale nie jestem głupia. Słyszałam jak biegnie za mną. Był szybki i to bardzo. Wbiegłam do lasu. Macki niszczyły drzewa by go spowolnić ale nic z tego. Biegł dalej za mną i tylko przyśpieszył.
- Zaczekaj!! - Krzyknął smutnym głosem. Ten głos mnie spowolnił, a raczej moje ciało.
Wpadł na mnie. Przewróciliśmy się na ziemie i turlaliśmy się w dół górki. Wylądowałam na ziemi, a on na mnie.  
- Nic ci nie jest? - Zapytał cicho i oparł ręce przy mojej twarzy.
Otworzyłam szerzej oczy z przerażenia. Miał oparzenie na twarzy, przechodziła po przekątnej . Od lewej skroni, przez nos, aż po szyje po prawej stronie. Dlaczego się o mnie martwił skoro to on jest rany.
- Zejdź ze mnie. - Wykrztusiłam. Zmarszczył brwi.
- Nie pamiętasz mnie? 
- Nikogo nie pamiętam! Nic nie pamiętam! Nawet nie wiem kim ja jestem! Nie wiem nawet czym były ten ogniste macki które mnie otaczały! - Wrzeszczałam i próbowałam się uwolnić ale chwycił moje nadgarstki i nie umożliwił mi tego. 
- Uspokój się. Weź kilka głębokich oddechów. - Nie rozumiałam go. To jakiś idiota? Jak widać tak, a ja jeszcze większym jestem bo posłuchałam go. Zrobiłam co kazał. 
Gdy się uspokajałam. Moje ciało dziwnie reagowało na jego dotyk. Jakby go znało ale ja go nie pamiętam.
- Znamy się? - Zapytałam chociaż było to bardziej stwierdzenie. 
- Ta...tak . - Odparł zdziwiony. - Skąd to wiesz? 
- Nie wiem. - Odparłam wymijająco. Jakoś dziwnie było mi mówić o tym co czuje moje ciało do niego. 
- Nie ważne. Ważniejsze jest to, że straciłaś pamięć. 
- Dlaczego ją straciłam? - Westchnął przeciągle i usiadł obok mnie. Też usiadłam ale odsunęłam się od niego trochę. Chociaż moje ciało chciało bym była jak najbliżej niego. Jednak zignorowałam to uczucie.
- Widzisz lepiej zacznę od początku. Jesteś Angela. - Jak wymówił moje imię to poczułam się dziwnie. Miałam wrażenie, że to nie jest moje prawdziwe imię. - Jakieś 2 tygodnie temu zostałaś poważnie rana gdy chciałaś uratować Mei. - Nie kojarzyłam dziewczyny ale słuchałam dalej. - Uderzono ciebie  czarną błyskawicą i to dosyć długo. Jak wróciliśmy do wioski po tym zaczęły się pierwsze objawy wirusa Enor. Zaczęła ci lawa z oczu spływać, pot lał się litrami z ciebie. Byłaś całą rozpalona i wychudzona, a skóra z ciebie odpadała i zamieniała się w korę. Trwało to 2 tygodnie. Wczoraj ciebie wyleczyłem. Znalazłem odpowiednie składniki ale jak widać zbyt długo to trwało. Wirus niszczy daną osobę w umyśle tym czym się posługuje. Jeśli to mag i posługuje się żywiołami jak ty. one go niszczą. Niszczą umysł i jednocześnie ciało. Nie jesteś nawet tego świadom. Krążysz tam w umyśle uwięziony i nawet nie wie kiedy jest jego koniec. Po prostu wszystko znika.
- Rozumiem. Przynajmniej tą część z Wirusem. Co oznacza, że im dłużej ma się w sobie wirusa i się krąży w umyśle tracisz pamięć. Zapominasz kim jesteś. Zapominasz przeszłość która ciebie spotkała. Zapominasz ludzi i wszystko inne co ciebie spotkało szybciej.
- Masz rację. - Mruknął i wyciągnął w moją stronę rękę. Chciałam się cofnąć ale był szybszy. - Na prawdę mnie nie pamiętasz. - Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć. Dotknął mojego policzka i pogłaskał. Przeszedł mnie dreszcz.
- Przepraszam.
- Nie przepraszaj to nie twoja winna. Chodź ze mną. Pomogę ci odzyskać pamięć albo chociaż przetrwać to. - Wstał i podał mi rękę.
- Nie mogę. Sam widziałeś co zrobiłam z wioską. Nie potrafię kontrolować swojej magii. Ona tylko zabija.
- Nie gadaj głupot. To co się stało to nie twoja winna. Nikt nie pomyślał, że stracisz pamięć, a teraz chodź. - Podałam mu nie pewnie rękę. Uścisnął ją i pomógł mi wstać. - Razem przez to przejdziemy.
Uśmiechnął się ciepło do mnie i pociągnął z powrotem do wioski. Jego ręka była przyjemnie ciepła. Ścisnęłam jego lekko jego rękę, a on na mnie spojrzał i odwzajemnił uścisk.
- Angelaaa! - Krzyknęła dziewczynka o falowanych różowych włosach i czarnych oczach. Ubrana w spodnie i bluzkę w ciemnych kolorach. Rzuciła mi się w ramiona. Odruchowo ją złapałam by nie upadła. Spojrzałam przerażona na mężczyznę, którego imię ciągle nie wiedziałam.
- To jest Nana. Przygarnęłaś ją gdy ją uratowałaś.
- Rozumiem. - Miałam już mętlik w głowię. Zobaczyłam jak odchodzi i idzie do reszty osób.
- Nie pamiętasz mnie? - Zapytała cicho dziewczynka. Kucnęłam i postawiłam na ziemi.
- Niestety nic nie pamiętam ale jakoś dam radę z tym. - Uśmiechnęłam się do niej lekko. - Masz bardzo piękne imię.
- Już mi to raz mówiłaś.
- Bo miałam rację. - Odparłam. Uśmiechnęła się do mnie słodko. - Powiedz nie chcesz mnie  zaprowadzić do domu? - Zapytałam.
- Zrobię to z miłą chęcią. - Chwyciła mnie za rękę i pociągnęła. - Chodź ze mną.
Ciągnęła mnie za rękę i szybko szła.
- Angela! - Krzyknął ten mężczyzna i ruszył za nami biegiem. Zaśmiałam się cicho pod nosem.
- Będziesz mi mówić gdzie mam biegnąć. - Odezwałam się do małej i wzięłam na ręce. Usłyszałam jej śmiech i kierowała mnie. Czuła jak biegnie za mną. Odwróciłam głowę w jego stronę i zobaczyłam go. Uśmiechał się. Podobał mi się ten uśmiech. Nie ciało lecz mi samej.
- To ten dom. - Wskazała mi ręka mały dom jedno piętrowy. Podała mi klucze więc zatrzymałam się przed drzwiami i je otworzyłam. Dużo miejsca w nim nie było ale poczułam się lepiej. Było tu nawet czysto.
- Może pójdziesz już spać, jest późno. - Zaproponowałam jej, a ta kiwnęła głową i pobiegła do jednego z pokoi.
- Wreszcie ciebie dogoniłem. - Odezwał się z tyłu za mną on.
- Tak właściwie jak masz na imię? - Zapytałam.
- Ah... no tak nie przedstawiłem ci się. Toshiko. - Wyszczerzył się do mnie. - Mogę wejść?
- Tak. - Odparłam. Zmarszczyłam brwi. Nic nie wiedziałam co gdzie jest.  Irytowało mnie to. Poczułam jak Toshiko mnie przytula od tyłu i wskazuje palcem poszczególne pomieszczenia.
- Tam masz kuchnie. Łazienkę, salon, sypialnia Nana i twoja. - Pokazywał wszystko od lewej do prawej. - Kiwnęłam głową na znak zrozumienia. - Głodna?
- Sama nie wiem. - Jego dotyk mnie rozpraszał i ten oddech na karku.
- To ja zrobię coś do jedzenia, a ty pójdź się umyć. - Wymruczał i pocałował mnie w kark. Czułam, że niechętnie mnie puszcza ale zrobił to i poszedł do kuchni.
Ruszyłam tam gdzie pokazał mi łazienkę. Były w niej podstawowe rzeczy. Na niebiesko wręcz Morsko. Miało się wrażenie, że jest się w oceanie.  Wzięłam szybki prysznic czując jak ode mnie śmierdzi. Gdy to zrobiłam wyszłam i zobaczyłam siebie w lustrze. Była chuda. Widać było mi kości. Włosy były  poniszczone i wyschnięte po mimo kąpieli. Zdawałam sobie sprawę, że nie uda mi się ich już do ładu ułożyć więc chwyciłam nożyczki i ścięłam włosy do 3/4 pleców.  Czułam się dziwnie bez części włosów ale tak było lepiej.
- Teraz przynajmniej nie ma siana. - Mruknęłam pod nosem owijając się ręcznikiem i poszłam do swojej sypialni. Była ona fioletowo-czarna. Duże łóżko i szafa na ubrania. W sumie nic ciekawego tam się nie znajdowało w tym pokoju ale nie interesowało mnie to. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam bluzkę i spodenki. Bluzka zakrywała mi tylko połowę brzucha, a spodenki były króciutkie w kolorze czarnym.
Tak ubrana poszłam do kuchni gdzie był Toshiko. Krzątał się po kuchni i gotował. Ten widok wprawił mnie w radość i jednocześnie w smutek.
Ciało go pamiętało, reagowało na niego od początku ale umysł w ogóle go nie kojarzył. Chciałam go pamiętać. Chciałam go sobie przypomnieć lecz nie dawałam rady. W głowię miałam pustkę i nic więcej. Nawet teraz jak na niego tylko patrzałam serce biło jak szalone, a umysł był nie wzruszony. Spuściłam wzrok z niego. Nie mogłam tego znieść. Nie mogłam znieść tego, że nic nie pamiętam. Że nie pamiętam innych, nie pamiętam Nana i przede wszystkim nie pamiętam kim ja sama jestem. Jaką miałam przeszłość. Co robiłam. Kogo spotkałam. Jaką magią się posługiwałam. Tylko kojarzyłam poszczególne nazwy i co ja się używa w codziennym życiu. Do czego jest prysznic czy lodówka. To kojarzyłam ale osób nic z tego.
- Nie zmuszaj się. Z czasem sobie coś przypomnisz. - Podszedł do mnie, chwycił za brodę i podniósł tak bym spojrzała mu w oczy. - Nie zadręczaj się tym. - Mruknął i pochylił się w moją stronę.
Dotknął swoimi ustami moje. Nie pewnie mnie pocałował, a ja to odwzajemniłam. Ciało działało instynktownie, a on nie przerywał tego. Sam tego nawet pragnął ale i tak wiedziałam, że się powstrzymuje.
Jak on się z tym czuje? Co on teraz czuje i myśli wiedząc, że go nie pamiętam?
Oderwałam usta od niego. Przyłożył swoje czoło do mojego.
- Jak się z tym czujesz wiedząc, że ciebie nie pamiętam? - Musiałam zadać mu to pytanie. Sama nie potrafiłam sobie odpowiedzieć na to.
- Czuje ból bo nic o mnie nie pamiętasz ale jednocześnie się ciesze, że ciebie nie straciłem na zawsze. To byłoby o wiele gorsze niż twoja utrata pamięci. - Chwycił moje policzki w dłonie i pocałował mnie w czoło. - Sama myśl o utracie ciebie jest przerażająca. - Szepnął i wtedy odsunął się ode mnie. - Choć coś zjeść.
- Dobrze. - Powiedziałam i poszłam za nim.
Ta hmm kolacja była trochę krępująca. Szczególnie po tym pocałunku. Serce nie chciało mi się uspokoić i miałam wrażenie, że się rumienie. Myślałam, że po tej jakże kolacji pójdzie do siebie do domu to się pomyliłam. Został u mnie, a nawet położył obok mnie.
Myślałam, że nie zasnę przez to serce i panikę ale gdy tylko mnie do siebie przygarnął i zaczął delikatnie masować mi plecy odprężyłam się i zasnęłam dosyć szybko. Czując jego ręce pracujące i jego ciepło tuż przy sobie, tak samo oddech. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz