środa, 4 marca 2015

ToshikoxAngela : Ojciec

W mieście Kala mieszkało nie liczna ilość osób i rzadko kto tu przychodził nowy, a jak ktoś przychodził były już o tym plotki. Dorośli mieli dzieci ale musieli też chodzić do pracy więc postawili przedszkole. Dorośli zaprowadzali tam swoje pociechy, które jednak nie były tam szczęśliwe. Wychowawczynie były tam dla dzieci okropne jednak nigdy nie mówiły o tym swoim rodzicom. Bały się.
Pewnego dnia przyjechała tam kobieta, która chciała zacząć wszystko od nowa, a jako, że kochała dzieci postanowiła tam pójść. Przyjęli ją ale już po jednym dniu chcieli wyrzucić. Jednak dzięki niej więcej dzieci tu przyprowadzano i mieli dochody. 
Słychać było śmiech dzieci z jeden sali. U innych zaś były wrzaski i płacze dzieci. Serce się jej kroiło słysząc to ale jak tylko chciała zareagować to źle to się kończyło dla dzieci więc przestała.
Ta sala się zmieniła. Szybciej uczyła tej klasy inna kobieta w średnim wieku. Równie oschła i w ogóle nie mająca wyrozumiałości dla tych aniołeczków czy nawet poczucia odpowiedzialności nauczycielka.
I właśnie w tej sali w przedszkolu gdzie dołączyła jakieś 5 miesięcy temu Angela. Czekała na ostatnią dwójkę dzieci. Słyszała rozmowy w korytarzu po mimo tego, że dzieci się bawiły. Drzwi miała otwarte do póki nie wejdzie ostatnie dziecko. 
- To dobrze, że uczy tutaj, Pani Angela. - Rozpoznała głos Pana Natsu. Miał syna.
- Racja. - Przytaknął Pan Toshiko, który wprowadził do sali córkę.
Dzieci były do nich podobne i szczęśliwe. Rodzice rozebrały pociechy z grubych kurtek. 
- Dobry. - Odezwała się.
- Dzień do.. - Zaczął brunet ale nie skończył.
- Angelcia! - Krzyknęły dzieci i podbiegły do niej.
Stała do nich bokiem ale gdy zobaczyła, że chcą ja przytulić od razu się odwróciła do nich.
- Nana, Son i co u was? - Zapytała uśmiechając się do nich ciepło ale nie odwzajemniły tego. 
Stały jak słup soli widząc w gipsie lewą rękę swojej nauczycielki. 
- Co się Pani stało? - Zapytał Pan Natsu i podszedł bliżej. 
- Mały wypadek podczas ferii  ale to nic takiego. Dzieciaczki są grzeczne więc mogę pracować. Idźcie  się bawić. - Popchnęła je lekko, a te jak na komendę zrobiły to  i dołączyły do reszty dzieci, zaś Angela podeszłą do rodziców.
- Jest Pani pewna ? - Zapytał Pan Toshiko.
- Tak, Panie Toshiko i proszę się nie martwić. Jak będzie coś się działo dam znać. 
- Ja muszę już iść. Do widzenia i życzę szybkiego powrotu do zdrowia.
- Dziękuje i do widzenia, Panie Natsu. - Zobaczyła jak blondyn wychodzi więc zwróciła twarz na bruneta. - Pan też niech się zbiera.
- Jesteś pewna? - Zapytał normalnie. Nie siląc się na per Pani. Tylko w obecności innych dorosłych mówił tak do niej.
- Tak. - Mruknęła czarnowłosa.
- W takim razie do później.
Wyszedł z sali pozostawiając po sobie zapach drogich perfum i ciepło dłoni na jej głowię. Przyzwyczaiła się do tego już. Jednak sytuacja między nimi była skomplikowana i trudna.
Pracowała tu już 5 miesięcy, a jakieś 2 miesiące temu wpadli na siebie przez przypadek i zaczęli rozmawiać. Odprowadził ją do domu, a ona z grzeczności zaprosiła na kawę. Jednak wyszło z tego coś więcej i nadal nie wie jak mogła dać się ponieść emocją. Przespała się z Ojcem Nana.
Od tamtej pory nie potrafiła spojrzeć mu w oczy. Przypominała się jej wtedy ta sytuacja. Jego ciepło, oddech, zapach, smak. Czułe słowa, które szeptał jej do ucha i te oczy. Potrząsnęła głowa i poszła do dzieci się z nimi pobawić.
Czas szybko jej minął od tej siódmej rano do piętnastej. Uczyła dzieci liczyć do stu. Same ją o to prosiły więc nie miała co do tego żadnych przeciwstawień. Szybko załapały i same potem powtarzały. Nauczyła ich najłatwiejszej metody. Konkretniej na bierkach i na palcach,a potem gdy się nauczyły dała im kilka zadań. Pomagała każdemu i dawała im złote gwiazdki.
Zostali teraz jak zawsze Son i Nana. O godzinie szesnastej  usłyszała pukanie i w drzwiach pojawił się Pan Natsu. Son od razu wstał i przytulił go.
- Nauczyłem się liczyć do stu. - Odezwał sie ożywiony.
- To bardzo dużo. Brawo. - Pochwalił syna i spojrzał na nauczycielkę. - Jak się Pani czuje?
- Dobrze. - Odparła szybko.
- No nic musimy już uciekać. Do widzenia.
- Do widzenia i proszę uważać na siebie po drodze.
- Zawsze uważamy. - Uśmiechnął się ciepło i zniknął za drzwi wraz z synem.
Spojrzała na zegar. Została jeszcze godzina do przyjazdu Pana Toshiko.
- Choć Nana pobawimy się. - Odezwała się wesoło,  a Nana ją poparła.
Nana to piękna dziewczynka o brunatnych włosach i piwnych oczach. Na swój wiek jest bardzo mądra i spostrzegawcza. Jak jej Ojciec.
Bawiły się przez cała godzinę, a gdy wybiła już szesnasta zaczęła się martwić. Pan Toshiko zawsze był szybciej albo był punktualny. Nigdzie się nie śpieszyło Angeli ale martwiła się o dziewczynkę. Widziała na jej twarzy smutek. Może nie znała się na zegarze ale wiedziała gdzie muszą być strzałki zegara.
- Kiedy Tata przyjedzie? - Zapytała patrząc na zegar.
- Lada moment powinien się pokazać. - Pocieszyła dziewczynkę.
- To fajnie. - Mruknęła uśmiechając się. - Nauczysz mnie?
- Czego?
- Godzin. - Odparła i wskazała palcem na zegar.
- Dobrze. Jutro was wszystkich nauczę, dobrze?
- Dobrze. - I w tym momencie usłyszały pukanie a po chwili ktoś otworzył drzwi.
Był to Pan Toshiko. Nic się nie zmienił od rana. Ciągle wyglądał nienagannie i przystojnie.
- Przepraszam ale miałem więcej dziś roboty i jeszcze natrafiłem na korek po drodze. - Odparł zdegustowany tym wszystkim.
- Nie szkodzi. Lubię zostawać z Nana do końca, a ona ze mną , co? - Mrugnęła do dziewczynki.
- Tak! - Krzyknęła wesoło i przytuliła na pożegnanie Angele. - Do jutra, Angelcia! - Krzyknęła i wybiegła na korytarz omijając tatę.
- Jeszcze raz przepraszam i do widzenia. - I odszedł do swojej pociechy. by ją ubrać. Nana już się chwaliła swojemu Tacie czego się dziś nauczyła.
Zamknęła za nim drzwi i siła woli się powstrzymywała by nie wymienić z nim jakiegoś zdania.  Postanowiła zająć myśli sprzątaniem zabawek. Trochę ich było ale nie przeszkadzało jej to. Od zawsze kochała dzieci. Miała dobry kontakt z nimi, a one z nią.
Przeprowadziła się tu i zaczęła pracować. W dawnej szkole uczyła starsze dzieci niż te ale nie narzekała. Musiała się przeprowadzić ponieważ dorosłym nie pasowały jej oczy, a nie miała zamiaru nosić jakiś szkieł więc odeszła.
Nikt jej tam nie akceptował przez te oczy, nawet chłopak ją zdradził. Sam jej nawet powiedział, że chciał ja tylko przelecieć.
Tutaj było z deczko inaczej. Miała kontakt z dziećmi z czego się bardzo cieszyła. Choć inni nauczyciele ją tępili za sposób wychowania.
Do rzeczywistości przywróciło ją pukanie do drzwi. Jeśli to była sprzątaczka to musiała ją przeprosić.
- Proszę. - Wstała, a do sali wszedł Pan Toshiko. - Coś się stało?
- Nie ale Nana przypomniała mi bym wpłacił na wycieczkę.
- Ah.. no tak. Powinnam o tym pamiętać. - Szybko podeszła do biurka i wyciągnęła zeszyt z portmonetką.
- To mój obowiązek i to ja powinienem pamiętać o tych sprawach. - Odparł i zajrzał w jej zeszyt jak zapisywała jego nazwisko. - Widzę, że większość już wpłaciła i to z nadmiarem. - Wręczył jej pieniądze, a ona je schowała.
- Owszem, nadpłacają byle czegoś nie brakowało dzieciom. - Mruknęła i podniosła głowę.
Cofnęła głowę do tyłu jak poparzona.  Toshiko miał bardzo blisko niej twarz, a gdy odskoczyła do tyłu wyciągnął rękę. Chwycił jej policzek i pogłaskał kciukiem. Przyciągnął delikatnie do siebie, a ona nie wiedziała co ma robić więc pozwoliła się pocałować. Tak bardzo brakowało jej jego ciepła.
Znowu poczuła jego ciepłe wargi na swoich. Całował ją z pasją i namiętnością.  By po chwili pogłębić ich pocałunek. Sama nawet nie wiedziała kiedy zaczęła to odwzajemniać. Przysunęła się najbliżej jak mogła do niego i zarzuciła mu swoją zdrową rękę za kark. Po dłuższej chwili odsunęli się od siebie.
- Kiedy ściągną gips? - Zapytał ochryple, opierając swoje czoło do jej.
- Jutro.
- Szybko coś. - Zauważył.
- Było to złamanie proste, dzięki czemu szybciej się zrosło, a na moje szczęście było to na początku ferii więc na spokojnie mogło się zrosnąć.
- Rozumiem. Ja.. muszę już iść. - Jednak nie odszedł od razu.
Pocałował ją jeszcze raz ale krótko. Gdy skończył wyprostował się i odszedł.
Miała mieszane uczucia. Była szczęśliwa bo od 2 miesięcy znowu poczuła jego ciepło, jego ręce. Ale jednocześnie skołowana bo uczucie, które chowała, znowu się pojawiły i to z większą siłą.
Pozbierała wszystkie zabawki i ciągle jak w transie doszła do domu. Wzięła kąpiel, zjadła se coś i położyła się do łóżka. Była zmęczona i ciągle myślała o Toshiko. Nie potrafiła go wybić sobie z głowy. Nie wiedziała czym zająć myśli. Wszystkie próby były nie udane więc chciała chociaż zasnąć. Jednak się nie udało więc wstała i zaczęła szukać w necie informacji na temat ich wycieczki. Znalazła odpowiedni nocleg dla nich na 3 dni. Szybciej podała na oko ile to wyjdzie, a teraz mogła podać konkretną odpowiedź. Mieli jechać w góry. To nie wchodziło w zakres jej wychowania i pilnowania nad dziećmi ale pomyślała, że dzieci z miłą chęcią tam pojadą więc zaproponowała to ich rodzicom.  Zgodzili się więc mieli jechać już z 2 tygodnie. Zadzwoniła tam i wszystko zostało uzgodnione. Wystarczyło teraz spotkać się z rodzicami i ustalić resztę rzeczy.
Następnego dnia poszła najpierw do lekarza by ściągnął gips. Powiedział, że jest wszystko w porządku tylko nie ma się za bardzo jeszcze wysilać. Uprzedziła, a nawet zostawiła kartkę na drzwiach sali, że będzie o 9 dopiero. Rodzice nie mieli żadnych pretensji. Gdy już dochodziła była 8:30 i nie spodziewała się tu kogoś, a jakże się myliła. Byli tu już wszystkie dzieci i ich rodzice.
Dzieci ją pierwsza zauważyły.
- Angelcia! - Krzyknęły i podbiegły do niej.
Uśmiechała się do nich ciepło i przytulała zaś rodzice do niej machali i odchodzili.
Dzień minął szybko i przekazała każdemu rodzicowi, że jutro jest zebranie na temat wycieczki.
Sporządziła listę w punktach, żeby o niczym nie zapomnieć. Wszyscy dorośli zebrali się o 17 w sali.
Niestety dziś bolała ją głowa.
- Dziękuje za przyjście. Tak więc koszt wycieczki wynosi 300 złoty.
- Kiedy odbędzie się wycieczka? - Zapytała Pani Yoshii.
- Wyjeżdżamy 13 Marca o godzinie 8, a wracamy 16 Marca i powinniśmy być na miejscu o godzinie 22. Koniecznie trzeba spakować dzieciom : coś ciepłego do ubrania. Jak kurtka, podkoszulek, koszulka, spodnie i dodatkowe spodnie, piżama, rękawiczki, czapka, szalik i pełne 2 pary butów i kapcie. Szczoteczkę do zębów, latarkę i baterie, plecak jakiś tak nie za mały, gwizdek...
- A po co? - Zapytał Pan Natsu.
- Na wypadek jakby jakieś dziecko by się zapodziało. Wystarczy, że będzie gwizdać, a znajdziemy.
- Bardzo dobry pomysł. -  Poparła Pani Lin.
- I to chyba by było na tyle. - Wyciągnęła z szuflady kartki z nadrukiem i rozdała rodzicom. - Tu jest wszystko dokładniej napisane.
Usłyszała jak drzwi od sali się otwierają i weszła nauczycielka.
- Maja, coś się stało? - Zapytała  Angela niby miło ale z sarkazmem w głosie. Zmierzyła ją chłodnym wzrokiem.
- Przyszłam tylko powiedzieć, że nie mogę jechać na wycieczkę i nie mogę zostać opiekunem. - Odparła i uśmiechnęła się wrednie.
- A dlaczego?
- Ah.. po prostu nie mogę i nie chce. - Odpowiedziała szczerze.
- Jak Pani tak może?! - Krzyknęła oburzona tym wszystkim Pani Nerda.
Czarnowłosa podeszła do Mai i chwyciła za bluzkę.
- Zara wracam. - Odezwała się do Rodziców swoich wychowanków i zamknęła drzwi. Weszła do sali na przeciwko i słychać było jakiś trzask i krzyk. Po chwili wróciła do sali . - Przepraszam, że musieli Państwo czekać. - Odparła uśmiechając się ciepło ale tak na prawdę była wściekła jak diabli.
Co miała teraz zrobić skoro ta jędza odmówiła. Każdy inny nauczyciel był zajęty swoimi sprawami albo wycieczką. Wepchnąć też się nie mogła bo wszystko zostało już ustalone.
Musiała chyba odwołać wycieczkę. Już wyobrażała sobie rozczarowanie dzieci tą wiadomością.
- A..no.. - Zaczął Pan Natsu. 
- Tak? - Spojrzała na Pana Natsu i dopiero teraz spostrzegła, że patrzą na nią trochę dziwnie. 
- Co teraz będzie z wycieczką ? -Westchnęła i najpierw usiadła na krześle przed biurkiem. 
- Właśnie o tym myślałam i wychodzi na to, że będzie trzeba ją odwołać. Wszyscy inni nauczyciele mają już swoje wycieczki i mają wszystko ustalone więc nie mogłabym nawet się wcisnąć. Chyba, że.. ktoś z Państwa się zgodzi i pojedzie w roli opiekuna ? - Spojrzała na nich bacznie. 
Wszyscy zamilkli. Wiedziała, że tak będzie ale wolała zapytać. Po chwili Pan Toshiko wstał. 
- Ja mogę być jako opiekun. - Zaproponował, a każdy się zgodził na to. 
- To w takim razie wszystko ustalone. - Uśmiechnęła się do nich ciepło. - Do widzenia. 
Poczekała, aż wszyscy wyjdą, a trochę to trwało. Nie którzy wpłacali jej resztę pieniędzy, a inni zadawali pytania. W końcu jak wszystko było z głowy mogła już iść do domu. 
Dwa tygodnie szybko minęły. Nawet trochę za szybko, a  każdym mijającym dniem jej puls przyśpieszał. Miała być z Panem Toshiko opiekunami. Sama myśl wprawiała ją w euforie ale też i w depresję. Przez te mijające dwa tygodnie w ogóle nie wymienili między sobą słowa, oprócz dzień dobry i do widzenia. 
Czekałą na peronie. Jechało z nią 10 dzieci. Niby mało ale jednak dzieci mają swoją wyobraźnie i są bardzo ciekawskie więc mogło się coś wydarzyć, a dla bezpieczeństwa woli wziąć opiekuna. Dochodziła godzina 8 i czekali tylko na Pana Toshiko i Nana. 
- Przepraszamy za spóźnienie. - Usłyszała głos obiekt jej myśli za swoimi plecami odwróciła się i zobaczyła go. Jak zawsze wyglądał nie naganie. 
- Jesteście w samą porę, a teraz wchodźmy bo nam odjedzie. 
Zrobili tak jak powiedziała. Zajęli dwa przedziały. Ona siedziała z dziewczynkami, a Pan Toshiko z chłopakami. 6 godzin później dojechali na miejsce. Pociąg zatrzymywał się na głównych stacjach ale nie wszystkich dzięki czemu tak szybko dojechali na miejsce. 
- Ustawić się w pary i idziemy. 
Przeszli spory kawał drogi za nim dotarli na miejsce ale wesoło im to przeszło. Śpiewali po drodze choć nie którzy nie mieli do tego daru. Dotarli akurat na obiad więc zjedli ciepły posiłek. Potem zajrzeli do swoich pokoi.  2 pokoje 5 osobowe dla dzieci,a jedno dla nich wspólne. Pomogli się dzieciom rozpakować, a następnie wyszli na dwór się przejść i zobaczyć okolice, a było co zwiedzać. Mieli piękny widok na góry, lasy i rzeki. Zwiedzili też miasto, a tam były pomniki, stare budynki i inne różne atrakcje. Po długim spacerze dzieci zmęczone ale szczęśliwe przyszły na kolację. Zjadły porządnie, umyły się z mała pomocą i położyli je spać. Nie które zasnęły szybko, a nie które chciały bajkę na dobranoc więc im opowiedziała ale w połowię zasnęły.  Szczęśliwa poszła do swojego pokoju z Panem Toshiko. Słyszała z łazienki szum wody więc postanowiła się trochę wypakować i przygotować na jutro. Chowała właśnie potrzebne rzeczy do plecaka kiedy wyszedł z łazienki w samych bokserkach Pan Toshiko. 
- Wolne. - Powiedział, a ta kiwnęła głową i wzięła swoje do łazienki. Chciała już wejść kiedy on złapał ją za rękę i przyciągnął do siebie. - Może razem weźmiemy kąpiel? - Zapytał chytrze. 
- Już brałeś kąpiel. - Zauważyła i uwolniła się. 
Weszła do łazienki i wzięła prysznic. Nie rozumiała jego poczynań i dlaczego to robił. Może chciał tylko zaspokoić swoje potrzeby i nic więcej. Ta myśl ją dobijała i to bardzo. Westchnęła i wyszła z pod prysznica. Ubrała się i uporządkowała swoje włosy do ładu, po czym wyszła. 
Pan Toshiko leżał u siebie na łóżku i patrzał na nią, a raczej pożerał ją wzrokiem. Próbowała to zignorować i przeszła na swoje łóżko. Odłożyła wszystkie rzeczy i położyła się, odwracając się do niego plecami. 
Nie mogła zasnąć. Dochodziła już godzina 2, a ona ciągle nie spała. Usiadła na łóżku i przetarła ręką twarz. Miała tak od tygodnia i chociaż funkcjonowała dobrze to na dłuższą metę nie wytrzyma tak. Spałą co najwyżej 2 lub 3 godziny. Postanowiła wyciągnąć tablet z torby i włączyła go. Zrobiła ciemniejszy ekran by nie zbudzić Pana Toshiko i zaczęła grać jedną z wielu gier. 
Gdy znowu spojrzała na zegar była 5 rano. Zdołowała się tym i odstawiła urządzenie. Próbowała jeszcze chociaż na godzinę przymknąć oczy ale nie mogła. Zazdrościła Panu Toshiko, że ma taki twardy sen. Gdy była w pół śnie zbudził ją płacz dziecka. Od razu się zerwała i pobiegła tam.
Była to Holi.
- Co się stało skarbie? - Zapytała i przytuliła dziewczynkę. 
- Miałam zły sen. - Wychlipała i wtuliła się w swoją nauczycielkę. 
Wzięła ją na ręce i zaprowadziła do siebie do pokoju.  Ułożyła ją na łóżku i położyła się za nią. Wyszeptała kilka uspokajających słów  i głaskała dziewczynkę, która znowu pogrążyła się w sen. Nie wiedząc co ma już Angela robić, wstała. Było jej nie wygodnie w pozycji w której leżała. Chciała usiąść na podłodze ale silne ręce chwyciły ją za biodra i pociągnęły w swoją stronę. Był to Pan Toshiko, który położył ją koło siebie i przytulił. 
- Mógł by Pan już przestać?
- Ale o co chodzi? - Zapytał nie rozumiejąc jej. 
- Dlaczego Pan to wszystko robi? Dlaczego Pan mnie całuje i przytula? - Musiała zadać to pytanie. Milczał już chwilę, a potem odsunął ją tak by spojrzała mu prosto w oczy. Chciała odwrócić wzrok ale chwycił ją za brodę i zmusił by na niego patrzała. 
- Ponieważ zakochałem się w tobie. - Otworzyła szerzej oczy. - Odkąd tutaj przyjechałaś i zobaczyłem ciebie.... zwariowałem na twoim punkcie. Jedyne czego pragnąłem to to żebyś coś do mnie poczuła, a potem spotkaliśmy się na mieście i przyszedłem do twojego domu.... i jakoś źle to wyszło... Nie wiedziałem czy wymusiłem to na tobie czy też sama tego chciałaś... Od tamtego incydentu próbowałem z tobą jak najmniej rozmawiać ale... nie mogłem tego znieść... Za każdym razem gdy ciebie widziałem miałem ochotę ciebie przytulić i nigdy nie puścić z moich objęć... - Pogłaskał ją po policzku i przejechał palcem po dolnej wardze. 
Nie wiedziała co ma powiedzieć. Nigdy nie myślała o tym, że ona coś do niej poczuje.. że coś do niej czuł...a teraz była w lekkim szoku. Jednak po chwili przysunęła się do niego i pocałowała lekko.
- Też się w tobie zakochałam. - Szepnęła do niego, a on ją w odpowiedzi pocałował. 
Była szczęśliwa z tego obrotu spraw. Miała u swego boku kogoś kto nigdy jej nie zdradzi i akceptuję ją taka jaka jest. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz