piątek, 12 czerwca 2015

Angela: Córka Szatana

Zastanawialiście się kiedyś czym jest człowiek? Bo ja owszem. Obserwowałam ich od wielu tysięcy lat i miałam tylko jedno wyrobione o nich zdanie.
To podrzędne i egoistyczne istoty, które używają do wszystkiego siły by coś dostać albo poczuć satysfakcje. Mają też krótki żywot co czyni ich słabych.
A raczej tak myślałam. Pięćdziesiąt lat temu spotkałam człowieka, który zmienił trochę moje zdanie o nich. Był to mężczyzna o  krótkich włosach i ciemnych oczach. Ubrany był w sutannę, a na szyi miał duży krzyż. Do uszu tak samo.
Wyglądał dziwnie, a nawet się zachowywał. Był egzorcystą, a mimo to nie przeszkadzało mu to kim jestem. Nawet mnie zaakceptował.
Nasz początek nie był najlepszy. Chciałam go zabić, a on nie. Bronił się lecz nie wyrządzał mi krzywdy. Cały czas do mnie mówił, aż dotarły do mnie jego słowa.
Ciągle pamiętam słowa, które mnie poruszyły.
"To prawda ludzie są słabi ale dzięki innym ich słabości znikają. Do póki człowiek nie jest sam i ma na kim polegać jest niesamowicie silny."
Do dziś nie wiem czemu ale one właśnie mnie poruszyły. Miały w sobie siłę. To samo się tyczyło tego człowieka.
Postanowiłam przy nim być. Przy jego boku by się przekonać o jego słowach. Nigdy nie byłam tak blisko tych istot ale tylko przy nim stałam. Nie zbliżałam się do innych. Pytał dlaczego ale nie dawałam mu odpowiedzi.
Pytał mnie wiele razy kim ja jestem lecz unikałam tej odpowiedzi dla jego bezpieczeństwa.
Wiedział tylko to, że jestem Demonem.
Egzorcyści istnieją tylko po to by nas zabijać. Jak wiedzą kim jesteśmy, a nawet jak nie pozbywają się nas i wysyłają do Piekła lub kończą naszą egzystencje. 
Egzorcyści dzielą się na kilka grup i każdy z nich posiada umiejętności do pokonana nas. Mają też poziomy im wyższy tym lepiej bo mogą pokonać bardzo potężne demony.
Najsilniejszy z nich jest Szatan, a następnie jego dzieci, potem inne podrzędne demony.
Przez to, że tak długo spędzałam czas z tym człowiekiem zapomniałam o najistotniejszym fakcie. Ciągle był słabym człowiekiem. Starzał się i.... w końcu umarł. Umarł przez to, że stracił silną wolę i sam Szatan przeją jego ciało. Niestety ciało ludzi jest słabe i nie wytrzymuje potęgi Szatana przez co umiera.
Straciłam przez to znowu wiarę w ludzi. Ciągle siedziałam w Zakonie i im pomagałam z Demonami. Robiłam to wszystko dla tego człowieka. Dla Szimy.
Egzorcyści byli dziwni. Próbowali mnie wykorzystywać ale nie dawałam się. Nie ufałam im. Nie pozwalałam siebie dotykać.
Zostałam Egzorcystą i to najwyższego stopnia, a był nim Paladyn. Chociaż miałam taki stopnień zostałam zmuszona do uczenia grupy uczniów, którzy chcieli zostać Egzorcystami.
Właśnie się do nich kierowałam długim korytarzem. Był nowocześnie zrobiony i bardzo elegancko ale miał wywieszone na ścianach pochodnie, który jako jedyne rozpraszały mrok. Korytarz miał mnóstwo drzwi, które prowadziły wszędzie.  Do innych pomieszczeń, krajów czy nawet kontynentów.
Stanęłam przed jednymi drzwiami z którego dochodzi odgłosy głośnych rozmów. Westchnęłam ciężko, poprawiłam płaszcz, który miałam na sobie i pewnie chwyciłam za klamkę drzwi i otworzyłam je.
Omiotłam czerwonymi oczami sale w której nastała cisza. Było ich sześciu.
Weszłam do sali zatrzaskując drzwi. Sala ta wyglądała zwyczajnie. Biurko dla nauczyciela na środku i kilka ławek dwuosobowych. Wnętrze było szare i nijakie. Można było tu dostać migreny.
Oparłam się o biurko, a oni tym czasem zajęli miejsca.
- Przedstawcie się wszyscy po kolei i powiedzie czemu chcecie zostać Egzorcystami i określcie jaki styl walki będziecie preferować. - Odezwałam się obojętnie do nich.
Pierwszy wstał blond włosy chłopak o niebieskich jak niebo oczach. Śmiesznie wyglądał z ciemną karnacją. Ubrany w ciemne dżinsy i jakiś t-shirt.
- Nazywam się Natsu i od pokoleń członkowie naszej rodziny nimi zostają, a i chce z broni palnej walczyć. - Kiwnęłam głową na znak zrozumienia i spojrzałam na następna osobę. 
- Nazywam się Mei i chce zostać Egzorcystą by zobaczyć jak to jest i chce leczyć rannych.  - Wstała wysoka biało włosa dziewczyna o pomarańczowych oczach. Ubrana była w żółtą suknie z pomarańczowym paskiem.
- Jestem Yu Tain i chce posługiwać się mieczem i recytować biblie. - Chwile czekałam na dalszy ciąg, który nie nadszedł. Był to mężczyzna o czarnych jak noc oczach i fioletowych włosach. Ubrany w dżinsy, t-shirt, a na to bluza granatowa. 
Przeniosłam wzrok na chłopaka o bladej cerze jak trup, popielatych włosach i orzechowych oczach. Ubrany w dresy i luźną bluzę z kapturem. 
- Jestem Shan. Chce posługiwać się mieczem i przyszedłem tu ponieważ słyszałem, że są tu nie złe laski i nie mylił mnie słuch. - Przeleciał mnie wzrokiem i uśmiechnął się szerzej. Słychać było szepty nie zadowolenia i zniesmaczenia. 
- A wiesz, że większość tych lasek zabiłaby ciebie za nim byś mrugnął. - Przeraził się trochę słysząc to. 
Tak samo inni zareagowali. 
- Jestem Yoshii i chce zostać Paladynem by potem pokonać Szatana. - Odezwała się zimnym głosem niebiesko włosa dziewczyna o fioletowych włosach. - Chce posługiwać się mieczem i przywoływać Demony. 
Widziałam w jej wzroku chęć zemsty i mordu.
- To czeka ciebie długa droga przed tym. - Odezwałam się spokojnie i przeniosłam wzrok na ostatniego ucznia. 
Miał piwne oczy i brunatne włosy. Ubrany w mundurek, który każdy dostał na wstępie czyli granatowe spodnie, bluzka białą i krawat czerwony. Rękawy od bluzki miał podwinięte. 
- Jestem Toshiko i chce zostać Egzorcystą by pomagać ludziom, którzy nie są świadomi obecności Demonów. Chce posługiwać się mieczem jak i bronią palną.
- Całkiem szlachetny cel.  - Mruknęłam i wyprostowałam się. - Nazywam się Angela i mam rangę Paladyna. - Zdziwili się tym faktem. - I jeszcze jedna bardzo istotna rzecz. Jestem Demonem... - Wstrzymali oddech. - .... a waszym zadaniem jest zgadniecie jakim jestem Demonem. Każdy wysoko  postanowiony Egzorcysta wie, że nim jestem ale nikt nie wiem jakiego hm... rodzaju.
- Skoro nikt tego nie wie to jak my mamy zgadnąć? - Zapytała Mei. 
- Właśnie!  I czemu nam powiedziałaś, że nim jesteś?! Przecież tylko wysoko postanowieni Egzorcyści wiedzą! - Wrzasnął Shan. 
- Powiedziałam wam o osobie ponieważ to ja was będę uczyć jak zostać Egzorcystą i jeśli ktoś odgadnie kim ja jestem zostanie automatycznie Egzorcystą, nawet wysokiej klasy. - Otworzyli szeroko oczy. - Tak więc nie traćmy czasu i zaczynajmy naukę. Mogę was wszystkiego nauczyć oprócz przywoływania Demonów. - Spojrzałam na Yoshii. - Dlatego dla ciebie poszukam innego nauczyciela. - Kiwnęła głową na znak zrozumienia. 
Przeszłam przez klasę i podeszłam do regału z książkami. Wzięłam dwie książki, a była to Biblia Świętego Łukasza i z ziołami leczniczymi.
Bilbie dałam Yu Tain, a tą druga Mei. 
-Macie się tego nauczyć na pamięć, a jak zapamiętacie dostaniecie następne książki. - Otworzyli je i zaczęli czytać. - Reszta będzie się uczyć posługiwania mieczem. 
Klasnęłam w dłonie i wyciągnęłam ręce przed siebie. Po chwili palce mi się zaświeciły i pojawiło się dziesięć najzwyklejszych mieczy. 
- Weźcie po jednym. Nauczę was podstaw.

Początek z nimi był trudny. Byli mało pojętnymi uczniami ale mieli jedną dobrą cechę. Współpracowali ze sobą. Początek mimo wszystko był ciężki, szczególnie dla Yoshii. Chciała wszystko sama robić do póki prawie nie zginęła. 
Spędzony z nimi czas sprawił, że znowu było mi lepiej. Nie byłam już taka markotna. Czułam się tak jakbym znowu odzyskała to co straciłam. Kiedy straciłam Szime. 
Uczyłam ich rok, aż w końcu zostali Egzorcystami, a ja już nie byłam ich nauczycielką. Mimo wszystko ciężko mi było się z nimi rozstać. Tak samo im było. Przyzwyczailiśmy się do siebie choć tego nie chciałam. 
A co ważniejsze nikt nie zgadł jakim jestem Demonem. Próbowali do skutku ale nic z tego. 
Z jednej strony cieszyło mnie to, zaś z drugiej czułam się znowu sama. 
Jednak nie czułam tego by człowiek mnie zmienił. Jestem kim jestem i zawsze nim będę. Będę Demonem. Będę ciągle Córką Szatana. 
Gdyby ktoś się o tym dowiedział to by mnie od razu zabił lub poczuł strach i unikał mnie za wszelką cenę. Dlatego jest dobrze tak jak jest. Gdy jestem sama i nie przyzwyczajam się do człowieka czy kogoś innego. Bo jedyne co potem zostaje to ból, którego nie da się zamaskować i zostaje do końca życia. To spalona nadzieja, która we mnie zagościła wraz z poznaniem Szimy i umarła wraz z nim. Nigdy nie uda mi się jej zapełnić. Ona będzie się powiększać do póki egzystuje. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz