środa, 13 maja 2015

Rozdział 46

Hariko

Przyduszała do mojej szyi miecz. Czułem jak ostrze dotyka skóry. Ledwo mogłem wsiąść oddech.
W jej oczach widziałam furie pomieszane z bólem. Gdy tak na nią patrzałem dotarło do mnie że zamiast ją chronić zraniłem ją.
- Jak weźmiesz miecz z mojej szyi wyjaśnię ci to.
Przez chwile nie reagowała ale w końcu wzięła miecz i zeszła ze mnie. Usiadłem i chwyciłem się za szyję.
- Widzisz chciałem ciebie chronić. Chronić przede mną, moją przeszłością i tą wioską. Tu są sami.... Mordercy. Bezwzględni i miłujący rozlew krwi. Ja.. Ja nie chciałem, a raczej się balem że jak się dowiesz to.... Mnie znienawidzisz. Wychowałem sie tu i oni się mną zajmowali. Nie znałem nic oprócz rozlewu krwi. Bylem pozbawiony uczuć tylko Alfa był dla mnie ważny i nigdy nie pozwoliłem go skrzywdzić. Nie znałem niczego. Do póki ciebie nie poznałem ale im bardziej sie do ciebie zbliżałem. Im bardziej ty do mnie się zbliżałaś moja przeszłość nie dawała mi spokoju.
Zamilkłem. Nie patrzałem na nią. Nie chciałem zobaczyć w jej oczach strachu czy nawę obrzydzenia.
- Spójrz na mnie. - Odezwała się ale nie zrobiłem tego. Bałem się. Pierwszy raz w życiu tak sie bałem. - Spójrz na mnie do cholery! - Wrzasnęła i poczułem ciężar na sobie.
Zmusiła mnie bym się położył na ziemi i spojrzał na nią.
- Naprawdę myślisz, że nie byłabym w stanie tego zrozumieć. - W jej oczach widziałem łzy. - Przecież to nie twoja wina. Nie ty sobie wybrałeś taką przeszłość. Tak samo jak ja! Więc nie obwiniaj siebie za coś czego nie zrobiłeś. - Położyła się na mnie i czułem jak drży. - I nigdy więcej nie waż się mnie zostawiać. Nigdy.
Wyjęczała i rozpłakała się. Przytuliłem ja, a druga ręką głaskałem po głowie.
- Nigdy. Obiecuję.

Mei

Czułam sie źle. Nie fizycznie, a psychiczne. Yoshii zniknęła wraz z Hariko. Angela gdzieś uciekła. Nikogo nie pamiętała i musiała się źle z tym czuć. Nana teraz u mnie mieszkała. Miałam się nią zająć do powrotu Toshiko.
Toshiko przyszedł do mnie następnego dnia prosząc mnie bym się nią zajęła. Zgodziłam się wiedząc że On nie potrafi funkcjonować bez Angeli.
O dziwo każdy za nią tęsknił i każdy chciał by jak najszybciej wróciła. Najbardziej tego chcieli Natsu i Nana.
Chciałam się na coś przydać ale mogłam sie zająć tylko Nana. Tylko do tego sie nadawałam. I się cieszyłam, że chociaż do tego byłam przydatna.
Moje rozmyślenia przerwało pukanie do drzwi.
Nie spodziewałam się gości był środek nocy.
- Już idę. - Otworzyłam drzwi i zobaczyłam Ai.
Spodziewałam sie każdego oprócz jej. Nigdy z nią nie rozmawiałam oprócz kilku nic nie znaczących zdań.
- Hej. Wejdź. - Zaprosiłam ją do środka i zrobiłam nam herbatę.
- Dziękuję. - Odezwała się po raz pierwszy kiedy postawiłam przed nią herbatę.
Siedziałyśmy już tak od dłuższego czasu i patrzałyśmy sobie w oczy. Zdarzyłam wypić pół herbaty za nim sie ponownie odezwała. Stwierdziłam że potrzebuje czasu.
- Możesz mi pomóc albo chociaż wysłuchać. - Nie przypominała siebie. Zawsze uśmiechnięta, wesoła, a teraz cicha i zamknięta w sobie.
- Mów śmiało. - Zachęciłam ją.
- Chodzi o Natsu.
- A co się stało? Rany jest? - Spanikowałam.
- Nieee. Nic z tych rzeczy. Chodzi no mi w inny sposób. - Spojrzałam na nią pytająco nie rozumiejąc jej. - No bo.. Chodzi o to... Że no mi się on podoba i nie wiem co mam robić. Bo on jest teraz taki przybity i nie wiem jak go pocieszyć. Wątpię nawet żebym była w jej guście.
- Dlaczego tak myślisz? Jesteś przecież piękna, niczego ci nie brakuję.
- Ale wydaje mi się że on zakochał sie w Angeli.
- Więc tym się martwisz. Nie potrzebnie się tym przyjmujesz. - Upiłam kolejny łyk herbaty. - On ją kocha w inny sposób niż myślisz. Natsu uważa ja za siostrę i nic więcej. - Zobaczyłam jak jej twarz zaczyna promieniować jak kiedyś. - Idź do niego.
- Co? Ale tak teraz?
- Jak nie dziś to jutro pójdź do niego i spróbuj go pocieszyć. Powiedz mu co czujesz. Twoje uczucia są silne i na pewno do niego dotrą.
- Zrobię tak jak mówisz. - Dopiła szybko swoja herbatę i wstała. - Dziękuję. Bardzo ci dziękuję.
Chciała juz wybiec ale złapałam ją za nadgarstek.
- Masz mi tylko powiedzieć jak wyszło. - Puściłam do niej oczko.
- Jasne. - Puściłam jej nadgarstek, a ta pobiegła. - Powodzenia.
Miałam szczerą nadzieję, że jej się uda. 

1 komentarz: