środa, 25 marca 2015

Rozdział 43

Yoshii

Leżałam tak już kilka godzin na łóżku wtulona w Alfe. Jednak jego ciepło przypominało o Hariko i coraz bardziej bolało mnie serce. Leżąc nic nie wskóramy. Wstałam i starłam słone łzy.
Kręciłam się po całym domu i pakowałam najpotrzebniejsze rzeczy. Nie miałam zamiaru tak pozwolić odejść mu bez jakiegokolwiek usprawiedliwienia.
Chociaż tego nie chciałam zakochałam się w nim po tak krótkim czasie. Chce chociaż poznać powód jego odejścia by samej stwierdzić czy chce z nim być czy pozwolić mu odejść.
Spakowana wyszłam z domu. Alfa się zmniejszył i siedział teraz na moim ramieniu. 
Opuszczając wioskę czułam się wolna. Nie czułam żadnego skrępowania, wstydu, poczucia winny. Tylko wolność. Było to dziwne uczucie ponieważ miałam tutaj dobre wspomnienia z wioską i mieszkańcami. Są oni dla mnie jak rodzinna ale teraz czuje się wolna. Jakby kajdany które dotychczas mi nie ciążyły i mnie wiązały nagle spadły teraz ze mnie. 
Wiedziałam jedno. Zawsze pragnęłam być wolna i dzięki tej decyzji byłam wolna. Jednakże wiem, że nie jestem ich wstanie zostawić na długo. Na kilka miesięcy góra ale na więcej? Nie. Nie byłam bym wstanie tego zrobić. Poczułam bym się samotna. Chociaż...
Co jeśli Hariko nie będzie chciał wrócić? Czy wybiorę jego zamiast moich przyjaciół? 
Sama nie wiedziałam jak odpowiedzieć na te pytania ale może znajdę odpowiedź na nią kiedy Hariko mi odpowie. 
Przemierzałam powoli las. Nie śpieszyło mi się o dziwo. Z każdym krokiem robiło się coraz ciemniej na niebie i dzikie zwierzęta zaczęły wychodzić z ukrycia. Widziałam ich świecące ślepia w czerni. 
Nie czułam zmęczenia wręcz przeciwnie rozpierała mnie energia. Miałam wrażenie, że mogłabym biec i biec, bez chwili przerwy, a i tak bym nie poczuła zmęczenia. 
Szłam bez przerwy pięć dni. Jedzenie i picie skończyły mi się dwa dni temu, a mój żołądek dawał o sobie znać, a suchość w ustach mi doskwierała. Moje wargi były suche jak wiór i popękały. 
Znajdowałam się teraz na pustyni. Alfa nic nie reagował. Za każdym razem jak chciałam zmienić kierunek zaczął warczeć więc musiałam iść w dobrą stronę. 
- Jednak oddałabym teraz wszystko za szklankę wody. - Wychrypiałam i aż się zdziwiłam, że to mój głos. 
Na dodatek Alfa zmienił swój rozmiar na lisa i owinął się wokół mojej szyi. Jego futro przyciągało słońce, które i tak było już upierdliwe. To jeszcze on dodatkowo mnie grzał i nic sobie z tego nie robił. Tylko spał sobie smacznie! I gdzie tu sprawiedliwość! Współczucie albo bo ja wiem...? Równo uprawnienia! Skoro jemu to słońce nic nie robi to czemu ja tak nie mogę mieć?! Też chce tak dobrze! 
Nigdy nie miałam takich zabójczych myśli wobec zwierzęcia. 
Westchnęłam i zdawało mi się, że zobaczyłam jakieś czerwone plamy na piasku. 
- Chyba mam już fatamorganę bo wydaje mi się, że widzę krew. - Mruknęłam pod nosem i przetarłam oczy. 
Plamy nie zniknęły, a jak podniosłam głowę i spojrzałam dalej było ich coraz więcej i były większe. By się upewnić, że to naprawdę. Kucnęłam i chwyciłam piasek. Był suchy i nie czułam, żeby był mokry. Więc albo to już zaschło albo fatamorgana. 
Znałam sposób by się upewnić i przekonać. Wystawiłam rękę przed siebie i poruszyłam palcami w dół i górę. 
Czerwona plama okazała się być zaschniętą krwią. Wypłynęła z ziemi. Chociaż to była czyjaś krew chciało mi się pić. Przysunęłam krew w swoją stronę i wypiłam ją cała. Poczułam się dużo lepiej gdy moje gardło się nawilżyło choć trochę.


Z daleka widział to wszystko jeden mężczyzna. Był pod wrażeniem, ze ta dziewoja napiła się krwi i nawet się tym nie przejęła. Uśmiechnął się i ruszył w jej stronę.
Był najsilniejsza osobą w Wiosce Wiecznej Krwi i miał przeczucie, że ona będzie dobrym członkiem u nich, a gdyby odmówiła na pewno by ją przekonał. 
Miał jakieś 10 metrów do nie, a ta się już odwróciła w jego stronę i spojrzała twardo wręcz zabójczo. 
- Kim jesteś?
- Jestem Przywódcą Wioski Wiecznej Krwi, Dziewojo. - Odparł spokojnie.
Spotkał wiele takich dziewek, które udawały, że są silne i twarde, a tak naprawdę były tchórzliwe jak myszki. 
- Rozumiem. Jestem Yoshii. - Uniosła głowę do góry by  mu pokazać, że się go nie boi.
Jeśli by pokazała to po sobie na pewno by ją zabił. Słyszała dużo o tej wiosce i u nich góruje rozlew krwi. Skoro jest Przywódcą to tym bardziej nie można pokazać mu swoich słabości bo marny ciebie los czeka. 
- Choć za mną. Najesz się, napoisz  i wyśpisz. - Patrzał na nią intensywnie.
Palił ją swoim wzrokiem na wylot, aż po chwili uśmiechnął się do niej drapieżnie i chwycił za rękę brutalnie. 
- Będziesz idealnie do nas pasować. - Mruknął jej do ucha i pociągnął w stronę wioski. 
Nie zważał na to czy nie robi jej krzywdy. Miał to gdzieś. Jak jest silna zniesie to, a jak wyda choćby dźwięk to oznacza, że jest słaba i nie ma prawa żyć na tej ziemi.  
  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz